środa, 31 grudnia 2014

#357 Sylwester...ze Snake'm

   Nie będzie kartki okazjonalnej, bo czasu nie ma na zabawę. Ale jakaś graficzka być musi, więc wyciągam z szuflady Snake'a, który czekał na lepsze czasy, ale w sumie doszedłem do wniosku, że nie ma co przy nim grzebać, bo Mariusz dał radę.
Nie będzie podsumowań, w sumie nic nie będzie. Co miało zostać zrobione, zostało zrobione, a co jest do zrobienia, cały czas się robi :)
 Bawcie się dobrze!

czwartek, 25 grudnia 2014

#356 Kolorowo dla dzieci

Ponieważ nigdy tego nie skończę, a przynajmniej nie w takiej formie, jak planowałem, to  wrzucam parę ilustracji do bajki, którą chciałem zrobić, ale nie wyszło, coby nie zdziadziały całkiem w czeluściach moich archiwów w samotności. Zrobiłem w sumie prawie dwadzieścia takich rozkładówek. .
Ps: logo jeszcze z czasów, kiedy miałem stronę, nie zwracajcie na to uwagi :) Pzdr






czwartek, 11 grudnia 2014

#355 Mrok 3

Na stronie strefy komiksu możecie zaczerpnąć garść informacji dotyczących trzeciej odsłony serii Mrok, przy której po raz drugi maczałem palce. Zapraszam was TUTAJ po więcej.

wtorek, 9 grudnia 2014

#354 Secret Service 2

     Od kilku dni najnowszy numer kultowego Sikreta w kioskach, empikach, i innych ogólnodostępnych kanałach dystrybucji.
     Pamiętam to pismo mgliście, byłem dość młody kiedy święciło swoje największe tryumfy. Kieszonkowe miałem jeszcze mniejsze, i prawie nic nie mogłem sobie kupić w czasach podstawówki. I ogólnie mało pamiętam z dzieciństwa. Wiem, że wraz z kolegami wycinaliśmy ze zdobytych z drugiej ręki numerów zdjęcia z artykułów, aby robić swoje własne zeszyty z poradami do przejścia gierek na commodore, na którym od komunii  maniakalnie pocinałem. Kto nie grzebał śrubokrętem w odtwarzaczu do kaset z grami, ten nie wie, co to prawdziwy hardkor gracza.
     Poza marudzeniem na brak pioruna odbiór pisma przez czytelników bardzo pozytywny. Miałem przyjemność dołożyć odrobinę od siebie i zilustrować kilka artykułów do tegoż numeru drugiego. Muszę przyznać, że to niezwykłe doświadczenie znaleźć się niejako po drugiej stronie. W piśmie znajdziecie także prace świetnego Pawła Piechnika, jeśli oczywiście o ilustracje chodzi.  To taki miły akcent komiksowy, dzięki za to redaktorom!
    Zatem zapraszam was do zapoznania się z reaktywowaną legendą i idę działać dalej.


wtorek, 11 listopada 2014

wtorek, 28 października 2014

#349 UNG recenzje

Mirosław Skrzydło napisał, ku mojemu wielkiemu pozytywnemu zaskoczeniu TUTAJ. Opłaciło się przez te lata tyrać w pocie czoła.
Jan Sławiński niestety komiks przyjął nieco gorzej, o czym możecie przeczytać TUTAJ.
No to cóż, wracam do rysowania. Wkrótce wrzucę parę rzeczy, nad którymi ostatnio pracowałem. Pzdr.

niedziela, 19 października 2014

#348 Komiks na konkurs " Literacki Sopot"- Pierwsza Śmierć

W recenzji pokonkursowej antalogii na WAKu można przeczytać, że na konkurs nadesłano "kilkanaście" prac. Moja do katalogu się nie dostała. Inspirowana była opowieścią Szałamowa : Pierwsza śmierć, zamieszonym w Opowiadaniach Kołymskich. Pzdr.







niedziela, 12 października 2014

#346 po MFKiG

  Niestety, nie mam zdjęć, ale jest ich mnóstwo na innych serwisach. Dzięki wszystkim, którzy zakupili album UNG, odwiedzili mnie na skromnym stoliku, na którym przeważnie mnie nie było, wyjarali ze mną fajeczkę, i wypili piwko.
  Było przyjemnie, kolejka była trochę duża i organizatorzy powinni nad tym popracować w przyszłym roku. Mój komiks w katalogu się nie znalazł, więc niedługo wam go zaprezentuję.
Antologia z Tajfunem wyszła przyjemnie i to był milszy element festiwalu. Kupiłem kilka fajnych komiksów, ale nadal mam wrażenie, że jak na taką imprezę to wydawnictwa jakoś bardzo się nie palą do robienia fajnych promocji, i większość komiksów można kupić w necie za mniejsze pieniądze, co jest nieco dziwne. Za rok wybieram się znów, a do tymczasem wracam do marnowania papieru i niszczenia ołówków. Pzdr !


czwartek, 2 października 2014

#345 MFKiG krótka forma komiksowa i album roku



  Najpierw od końca. Lista dopuszczonych tytułów dostępna TUTAJ.  Konkurencja mocarna, tytuły wielkie, nazwiska z pierwszej ligi. Wśród tych pewniaków mój i Piotra projekt, niestety, a może stety, zależy jak patrzeć, chyba najświeższy. Głosowanie przez całą sobotę, gorąco zachęcam do wykorzystania prawa wyborcy i oddania głosu na  nasz album. Niech to będzie czarny koń tej gonitwy!
  Komiks na krótką formę posłałem 6 raz z rzędu. Ponieważ do tej pory nikt się do mnie nie odezwał, więc wiem, że po raz kolejny nie stanę na podium, ehh...Mam jeszcze nadzieję, że praca znajdzie się w katalogu, ale o tym dowiem się dopiero w sobote, chyba że jakiś czytelnik da mi wcześniej znać, będę wdzięczny.  Jedna plansza poniżej, resztę opublikuję po festiwalu. Jutro część z was zacznie imprezę, bawcie się dobrze.




#344 UNG oficjalnie

 
     Dwa dni temu swoją oficjalną premierę miał komiks Umarłem na Gibraltarze. Czas podać kilka danych, bo nie robiłem tego do tej pory:
Scenariusz: Piotr Mańkowski
 Rysunek: Tomasz Kleszcz
Kolor: Mariusz Topolski
Liczba stron: 104
Oprawa: miękka ze skrzydełkami i miejscowym lakierem UV
Wydawnictwo: Kongres Plan Publishing
Cena okładkowa: 44,90 PLN.

     Cóż mogę powiedzieć. Nad komiksem pracowałem intensywnie przeszło pół roku. Piotr okazał się na szczęście rozsądnym scenarzystą i nie wymuszał na mnie trzymania się w 100 % swoich koncepcji, co myślę dobrze wpłynęło na naszą współpracę, jak i sam komiks. Album, pięknie wydany i pachnący robi przyjemne wrażenie, i pozostaje mi tylko zachęcić was do sięgnięcia po ten tytuł. W sobotę, na stoisku reaktywowanego Secret Service, które na pewno rzuci się wam w oczy będzie można komiks nabyć, a od godziny 12 do 13 pogadać z autorami, zdobyć jakiś szybki rysunek, lub wpis, i wzbogacić swoją kolekcję. Zapraszam.



sobota, 27 września 2014

#343 W hołdzie Tajfunowi

     Z tego co wyczytałem, moja i Mariusza [ który ponownie wspomógł mnie kolorem] praca znajdzie się w antalogii. Pomimo absurdalnego wręcz zalewu pracy nie mogłem sobie odmówić przyjemności wzięcia udziału. Cieszy fakt, ze praca nie poszła na śmietnik.  Fragment poniżej, w pełnej okazałości pracę obejrzycie w rzeczonej antalogii: 30 lat Tajfuna - w hołdzie Tadeuszowi Raczkiewiczowi. Osobiście nie mogę się jej doczekać, was również zachęcam do sięgnięcia po ten zbiór, to będzie mocna rzecz.




czwartek, 18 września 2014

#342 Komiks na konkurs FOR: Upadły Anioł

Spróbowaliśmy swoich sił wraz z Arkiem, który nałożył tusz i kolor. Niestety, komiks nie został zakwalifikowany do głosowania,  zatem zapraszamy was do lektury i zabawy.







piątek, 29 sierpnia 2014

#340 Avengers bez wpieprzania się

Mariusz zapodał, więc spieszę za nim. Oto jego całkowicie autorska wizja kolorów. Mam złą manię wtrącania się ludziom do roboty, ale staram się ograniczać. Polski Duch daje radę. Naszym zdaniem.  Gdybyśmy urodzili się ze 30 lat wcześniej....

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

1500 PLN w cztery godziny

Dziś dobiega końca akcja wsparcia papierowego wydania Polskiego Ducha. Zostały 4 godziny i 1500 PLN do zebrania. Wszystko jest możliwe. Byłoby fajnie, gdyby cała praca nie poszła na marne. Specjalnie na koniec graficzka przykuwająca wzrok. Kolory kładł Mariusz, ale tak w nich namieszałem, że zabronił go podawać jako współautora :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

#338 PD ostatni wariant okładki lineart

Już jutro na profilu FB Polskiego Ducha zostanie zaprezentowany 4, ostatni wariant okładki do papierowego wydania, które coraz bardziej oddala się do sfery marzeń. Dla czytelników mojego bloga specjał, lineart tejże okładki.


sobota, 9 sierpnia 2014

#337 Kiedyś to może będzie Psylocke

Odpoczywacie?  Tak... Jim to umiał rysować długonogie lachony. Jak kiedyś znajdę chwilę, to może to skończe, ale na razie się nie zanosi, więc wrzucam szkic. Te krzyzyki, jakby kogoś interesowało ma wypełniać czerń :)  Pzdr.

wtorek, 5 sierpnia 2014

#335 10 000 PLN dla Umarłem na GIbraltarze

Jutro zakończenie akcji. Niewątpliwy sukces w znacznej mierze został osiągnięty dzięki scenarzyście Piotrowi, który poświęcił dużo czasu i sił na promocję komiksu. Jeśli wahaliście się do tej pory, nie czekajcie dłużej. Przeszło 110 stron, kredowy, gruby papier, wzbogacana okładka i wszystko rodzimej produkcji za 45 PLN. Do osiągnięcia 3 progu brakuje niecałych 600 PLN a wtedy dojdą jeszcze lepsze bajery. Odwiedźcie stronę akcji, zapraszam TUTAJ.


niedziela, 27 lipca 2014

#334 Umarłem na Gibraltarze sfinalizowany

    Tak jest. Projekt osiągnął zakładany pułap 7800. Do końca akcji jeszcze 10 dni, jeśli ktoś z was jeszcze nie odwiedził strony projektu, zapraszam TUTAJ. Przy przekroczeniu dodatkowego progu fajny dodatek, tak więc tych, którzy do tej pory się wahają zapraszam tym bardziej.


piątek, 18 lipca 2014

Polski Duch na Polak Potrafi

Żeby dopełnić formalności.
Projekt, w którym brałem udział ruszył ze zbiórką na papierowe wydanie. 25 PLN za kolorowy albumik wraz z wysyłką. Zbiórka zaczęła się we środę, dziś jest 10 % zebranej kwoty.
Jeśli jeszcze nie byliście na profilu Polskiego, klikajcie w okienko z boku. To samo tyczy się akcji na Polak Potrafi. Zostało 38 dni na zebranie 5000 PLN.  To chyba wszystko. Pozdrawiam.

piątek, 4 lipca 2014

#332 UNG na Wspieram to

     Rzecz wygląda prosto. Praca cieszy, jeśli nie tylko jest dobrze wykonana, ale też przynosi efekty. Zapraszam do odwiedzenia strony komiksu na portalu WSPIERAM TO. Piotr włożył sporo swojej pracy i zorganizował naprawdę świetny materiał, zapoznajcie się z nim i cóż mogę dodać. Zapraszam gorąco do wsparcia naszego projektu. Specjalnie ode mnie macie jedną całą plansze, może Piotr mnie nie zwolni na koniec ze stanowiska rysownika, w końcu, komiks jest skończony :) Wewnątrz znajdziecie takich przeszło siedemdziesiąt. Więcej materiału na stronie akcji.



piątek, 27 czerwca 2014

#331 Umarłem na Gibraltarze

Ten moment w końcu nadszedł. Pół roku ciężkiej tyranki dobiegło końca. Nocki, weekendy, wieczory, każda wolna chwila spędzona nad cierpliwą walką z własnymi niedostatkami warsztatowymi. Album jest praktycznie gotowy. Mogę śmiało powiedzieć, że w ostatnich latach takich albumów było raczej niewiele. To jeszcze nie ten moment, żebym więcej o nim mówił, więc na razie ciekawych zapraszam do zapoznania się i polubienia profilu FB TUTAJ. I mała graficzka na zachętę. Skończony projekt cieszy. Do czasu, jak krytycy nie wezmą go pod obstrzał ;]
 Uff.
 Scenarzystą i pomysłodawcą jest Piotr Mańkowski.

środa, 18 czerwca 2014

#330 HIMMLER: Buchalter śmierci



           Przez krótki okres czasu, przez jaki nazizm panował w Niemczech w najwyższych kręgach politycznych zabłysło kilku ludzi, którzy obok Hitlera byli nietuzinkowymi postaciami, o olbrzymiej władzy i można by bez przesady rzec, mających wpływ na cały ówczesny świat.
            Do takich postaci niewątpliwie zaliczał się Himmler, czołowy morderca trzeciej rzeszy, którego postać w liczącej przeszło 800 stron książce próbuje nam przybliżyć Peter Longerich, a który w przeciwieństwie do innych osobistości był człowiekiem raczej nijakim, i fenomen jego dojścia do tak wysokiej pozycji jest tym bardziej ciekawy i wart prześledzenia .
            Podróż zaczynamy od wczesnego dzieciństwa Heinricha. Autor, obficie powołując się na materiały źródłowe przedstawia nam młodzieńca, który ma problemy z kontaktami z rówieśnikami, jest niepewny siebie, wstydliwy, gadatliwy, a przede wszystkim ma problemy w kontaktach z kobietami, na co położony jest dość szczególny nacisk.
            W obliczu tego faktu zastanawiające jest, że w trakcie dalszej opowieści Longerich nie zagłębia się równie intensywnie w fakt, że Himmler znalazł żonę i miał z nią dziecko. Niestety, o tym, na pewno ważnym wydarzeniu z życia przyszłego oprawcy pojawia się zaledwie wzmianka. Podobnie ma się sytuacja w przypadku całej kariery Himmlera, odkąd wstąpił w szeregi NSDAP. Prawdopodobnie z braku źródeł- Himmler nie prowadził dziennika- dostajemy bardzo niewiele informacji o tym, kim naprawdę był twórca SS. Przytłaczająca większość tej pozycji przedstawia kolejne dzieje kariery politycznej i dojście do władzy, oraz jego stosunek do podwładnych, niewiele mówiąc nam o tym, jak postępował czołowy nazista w momencie, kiedy odwieszał mundur.
            Pomimo skromnych materiałów w zakresie prywatnego życia ojca SS, autor bardzo sprawnie prowadzi nas przez policyjny świat trzeciej rzeszy, którego Himmler był czołową postacią. Eskalacja przemocy, brutalne morderstwa, ludobójstwo na skalę, której nie da się opisać.
            Reichsfuhrer SS był człowiekiem pełnym skrajności. Z jednej strony wyznawał samodyscyplinę, wywyższał niemiecką krew ponad wszystko, wymagał od swoich SSmanów posłuszeństwa, stosowania prawa i względnego przestrzegania zasad moralnych, wysławiał kobiety jako równe, a czasem lepsze od mężczyzn. Z drugiej strony nie wahał się wydawać dziesiątek tysięcy ludzi, których uważał za gorszych na śmierć, zdradzać swojej żony, pomagać upadłym SSmanom, robiąc z nich swoich wiernych niczym psy poddanych. Nie był człowikiem przebojowym, nie był człowiekiem lubianym. Jednak w jakiś sposób dotarł na sam szczyt, a ta książka odsłania nam drogę tego człowieka, która skończyła się w jakże mało efektowny i wiele o nim mówiący sposób.




Autor: PETER LONGERICH
Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI
Oprawa: TWARDA
Format : 16,5 x 24,0 cm
Cena katalogowa: 89,00 zł




niedziela, 1 czerwca 2014

#327 Superhero

    Komiks jest już dostępny. Spora objętość, przystępna cena, format a4. Zapraszam do zapoznania się, w środku znajdziecie poza wieloma różnościami krótki epizod mojego autorstwa. Pzdr.

piątek, 30 maja 2014

#326 Żyję

Hm, po intensywnym blogowaniu nastąpiło wyraźne zwolnienie. Bynajniej, żyję i działam, moża by rzec, że z mozołem pnę się naprzód,  ale za dużo jest tego wszystkiego, żeby jeszcze blogować. Nowy, pełnowymiarowy album już wkrótce. A na razie taki mini przerywnik, odnośnie wspinania :)


piątek, 9 maja 2014

#325 Batek

Dawno nic nie było, więc dla tych którzy tu czasami zaglądają Batman. Wspierał mnie Mariusz. Gość czuje kolor, dzięki temu bez wahania powierzam mu swoje wypociny.

niedziela, 4 maja 2014

#324 Kadr

Czasem zastanawiam się, co by było, gdybym urodził się w USA. Niezbyt to może inteligentne zajęcie, ale nie potrafię sobie odmówić odrobiny marzeń.
Tak przy okazji, fragment z komiksu, nad którym pracuję, a o którym więcej za jakiś czas. Pzdr,

piątek, 25 kwietnia 2014

#323 Wolverine: Geneza

Wolverine aka Rosomak. To imię zna każdy miłośnik komiksów.Tę postać kochają fani komiksów na całym świecie. Rosomak należy do najbardziej popularnych superbohaterów wszech czasów i znajduje się w ścisłej ekstraklasie, pozostawiając daleko w tyle swoich pozostałych kompanów posiadających geny X.

Ta postać posiada dwa elementy, które wywindowały ją na szczyty popularności. Pierwszym z nich jest mroczny, skłonny do agresji i walki w pojedynkę charakter Logana, odmienny od większości dobrych chłopców i dziewczyn w trykotach. Drugi element to tajemnice, za którymi skrywana jest przeszłość członka drużyny X-men. "Wolverine: Geneza" to próba uchylenia rąbka tej tajemnicy. Tajemnicy mrocznej i brutalnej z założenia.

Pracą nad komiksem zajęło się trzech doświadczonych i utalentowanych twórców: Paul Jenkins, odpowiedzialny za scenariusz, Andy Kubert - za szkic [dosłownie] i kolorysta Richard Isanove. W prace nad komiksem włączył się sam naczelny Joe Quesada, wykonując także bardzo dobre okładki we współpracy z kolorystą. Przy takiej obsadzie komiks opisujący tajemnice skrywane przez młodość najpopularniejszego mutanta był skazany na sukces, niezależnie od zawartości.

Pierwsze, co uderza po otwarciu albumu, to sposób wykonania ilustracji. Autorzy zrezygnowali z kładzenia tuszu, plansze są szkicami, na które od razu nakładano kolor. Jak podkreśla we wstępie Marco M. Lupoi, to nowatorska metoda, którą Marvel dopiero wprowadzał w życie. Może się to podobać lub nie, w zależności od preferencji, więc co do samej techniki nie można mieć zarzutu. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda nieźle. Gorzej, jeśli sięgamy po komiks po raz drugi, już na spokojnie. Andy Kubert jest świetnym rysownikiem, który naprawdę wiele potrafi, ma swój styl i wiele niezłych tytułów na koncie. Niestety, w tak przełomowym komiksie jego prace nie stają na wysokości zadania. W dodatkach możemy się dowiedzieć, jak zaczytywał się w książkach o epoce z czasów scenariusza, w celu poszukiwania referencji, czego nie widać w komiksie. Ubrania postaci są monotonne i prawie współczesne, a dodanie uszanki czy żabotu to raczej niewiele. Scenerie są uproszczone i niesamowicie tendencyjne. Akcja, dziejąca się najpierw w pełnym - przynajmniej w teorii - przepychu zamku, a potem w biedakamieniołomie niewiele się różni, bo niewiele tam widać. Przytłaczająca większość ujęć jest do siebie podobna, bez ciekawych kompozycji czy położenia kamery. Kilka pojedynczych scen, na których Logan wyraża jakiekolwiek emocje, wygląda beznadziejnie, zupełnie jakby rysownik nie radził sobie z twarzą Logana w innym grymasie niż naburmuszonym. Oczywiście nie oznacza to, że te szkice są złe, po prostu Andy Kubert ma o wiele większy potencjał, którego z niewiadomych przyczyn nie wykorzystał.

Richard Isanove prezentuje się o wiele lepiej i tak naprawdę to on gra pierwsze skrzypce w szacie graficznej. Bogate, piękne, zróżnicowane kolory sprawiają, że mamy wrażenie oglądania baśni, a nie komiksu. Jest jedno ale. Te kolory są zbyt piękne, zbyt cukierkowe, zbyt jaskrawe. Dlaczego? Dlatego, że scenariusz Jenkinsa ma ambicję opowiadać historię o znacznym kawałku życia Logana. Zataczając krąg wracamy do momentu, w którym otwieramy komiks po raz drugi, tym razem czytając go. Ten "kawałek" to cała młodość, która przebiegała w niedostatku, strachu i napięciu. Do mrocznej atmosfery zdecydowanie nie przystają puszyste chmurki i różowe odcienie, nawet najwyższej jakości.

W przypadku scenariusza pojawia się podobny problem jak w przypadku ilustracji. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda nieźle. Mamy zgrabnie opowiedzianą historię, z niezłym i zaskakującym punktem zwrotnym, z konfliktem, z namiętnościami. Schody zaczynają się w momencie, jak weźmiemy komiks do ręki po raz drugi i trochę się nad nim zastanowimy. Najsłabszym elementem całej powieści jest to, co stanowi o sile prawie każdej historii i postaci. Są sztampowe, wyświechtane, nieoryginalne i całkowicie czarno-białe. Mamy złego, grubego kucharza okradającego niewinnych, biednych pracowników. Mamy wierną, pulchną służącą kryjącą sekrety swej pani. Mamy starego, skąpego założyciela rodu, mamy konflikt pokoleń między ojcem a synem, wspaniałą, niezłomną niewiastę rozświetlającą mrok [brakuje już tylko, żeby do tego była "niewinną" prostytutką], koniuszego-lokaja, poczciwego chłopa z cygarem, ojca pijaka oraz zarządcę kopalni, który w całym brudzie świata okazuje się porządnym człowiekiem. Do tego twórcy dokładają jeszcze zakazaną historię miłosną oraz nieodwzajemnioną historię miłosną, obie wyłożone w dość łopatologiczny sposób. Nie lepiej wypada próba przedstawienia skromnych warunków bytowych Logana, które w sposób widoczny wpływają na jego życiowe losy. Bieda jest mało przekonująca. Nie miałoby to znaczenia, gdyby nie fakt, że jest to jeden z głównych powodów, dla których Logan musi pędzić życie wyrzutka i który doprowadza do wielkiego dramatu pod koniec historii. Może ciężko pisać o głodzie i chłodzie, jeśli nigdy się go nie doświadczyło? A może amerykańskim czytelnikom takie powierzchowne potraktowanie tematu w zupełności wystarcza i zachwycają się komiksem mimo wszystko?

Dochodzimy do końca tej przydługiej analizy, ale jej długość podyktowana jest chęcią wyrażenia emocji, jakie płyną z lektury komiksu o pochodzeniu legendy. A wrażenia te zawierają się w szerokim wachlarzu od zachwytu, krótkiego, ale jednak przy największej fabularnej niespodziance, po rozczarowanie, na koniec zostawiając bardzo wielki niedosyt. Logan jest postacią złożoną, dobrze skonstruowaną, ale opowieść o jego początkach nie osiąga odpowiedniego poziomu głębi. Jest po prostu dobrze zrobionym komiksem, ale bez tego czegoś. "Weapon X" w wykonaniu Windsor Smitha pomimo swojego wieku pozostaje znacznie lepsza pozycją.

Ocena: 6/10

Recenzja została napisana dla serwisu AlejaKomiksu.com i tam pierwotnie opublikowana.