piątek, 29 lipca 2011

055# Niech żyją nowożeńcy

Bania się ohajtał, niech mu idzie na zdrowie. A przy okazji walnałem na zlecenie jego znajomych taki mały komiksik na pamiątkę, do zawieszenia nad łożem małżeńskim.

piątek, 22 lipca 2011

054# Kamień Przeznaczenia tom 2

Dawno nic nie było ze stajni Kamienia więc czas na odrobinkę niusów. Prace, choć w pocie i znoju, trwają nieprzerwanie. Przekroczyłem połowę, i jeśli nic strasznego się nie stanie, to może zdołam zakończyć tom 2 przed MFKiG, na który chciałbym się wybrać. Co prawda nie odezwał się żaden kolorysta rządny sławy, jaka niewątpliwie by do niego zapukała, gdyby zaczął mnie wspomagać, w związku z czym muszę się mordować sam. Efekty nie do końca mnie zadowalają, więc możliwe, że jeśli jakimś cudem znajdę czas, to trochę dodatkowo nad tym popracuję. Dwie nowe plansze oraz taki reklamowy plakacik, który trzasnąłem w przypływie weny poniżej. Mam nadzieję, że się podoba i że widać różnicę w porównaniu z tomem pierwszym. Więcej informacji za jakiś czas. Planowana objętość to ok. 55 stron. Cieniej, ale taniej, bo tak chyba lepiej. Na koniec zapraszam na blog Maćka Gierszewskiego, gdzie dla chętnych recenzja tomu pierwszego.
PS: Gdyby znalazł się chociaż ktoś, komu chciałoby się odrobinę czasu poświęcić, żeby te kolorki trochę podrasować, niech śmiało pisze. Pzdr T.



piątek, 15 lipca 2011

053# Amatorski kącik recenzenta

Niefachowe opinie odbiorcy masowego o wytworach kultury w postaci różnej.

7. Biblia
   Simon Bisley przyjeżdża do Polski. Wszędzie o tym głośno. Wszędzie o tym piszą. Hanami robi specjalne kolekcjonerskie wydanie czegoś takiego, jak Biblia w wydaniu Simona. Cena trochę spora, ale przecież to taki artysta...
   Szczerze mówiąc byłem pewien, że nie stanę się posiadaczem tego albumu. Szumu było sporo, sądziłem że co jak co, ale fanów Bisleya Ci w naszym kraju pod dostatkiem. Na BFK nie pojechałem, bo trochę daleko, a i tak nie bardzo miałbym tam co z sobą zrobić. Zostało allegro, ale nie zapłaciłbym za ten album ani złotówki więcej, jako że osobiście nie jestem specjalnie wielkim fanem Bisleya. Kurz po imprezie opadł i proszę, okazało się że album można sobie kupić w internetowym sklepiku i to nawet w promocji, więc cóż... nie mogłem nie skorzystać.
   Wdarłem się do środka [tradycyjnie zaczynając od kilku głębszych pociągnięć nosem – zapach cudowny], no i co my tu mamy...Ilustracja na stronie tytułowej jest rewelacyjna, ale.... do tego wrócimy za moment. W ogóle początkowe Ilustracje robią wrażenie. Robią, ale tylko nieliczne. Prace czarno białe, zrobione ołówkiem – i czymś jeszcze, ale czym to nie wiem, mam za małą wiedzę w tym temacie są bardzo interesujące. A może to nie jest coś jeszcze, tylko źle przygotowane materiały do wydruku?  Pod koniec pierwszego jakby rozdziału, zatytułowanego...Początek, pojawiają się 4 plansze z  potopu, i są one chyba najlepsze z całej publikacji. Ale jadąc dalej mój zachwyt coraz bardziej opadał. I to bynajmniej nie dlatego, że ilustracje stają się gorsze, ale dlatego że...są niedokończone. Właśnie, ilustracja na stronie tytułowej także, co daje efekt taki, że mam wrażenie że autorowi nie chciało się dokończyć tego, co zaczął. Rozumiem, że taka gwiazda jak Simon może sobie naszkicować parę kresek i potem to robi furorę, ale w zasadzie informacja o tym powinna być zamieszczona w opisie produktu dla takiego niedoinformowanego czytelnika jak ja, który kupując album z ilustracjami nie wiedział, że kupuje album ze szkicami. I przyznaję, że właśnie z tego powodu jestem bardzo zawiedziony. Po kilku stronach,  które zrobiły na mnie ogromne wrażenie  praktycznie do końca albumu prezentowane są szkice, niekompletne, niedokończone, czasem z rozrysowanym dokładnie zaledwie jednym czy dwoma elementami.  Są oczywiście wyjątki, ale tak naprawdę większość plansz to niedokończone szkice. Szkice które mogłyby być genialne i wgniatające w ziemie, bo artysta zdecydowanie pokazuje że ma nieograniczony potencjał. Tymczasem szkice a gotowe ilustracje to jednak nie to samo,  po kilkukrotnym przejrzeniu mam niedosyt.
   Więc moi drodzy, jeśli jesteście fanami Bisleya, macie setkę na zbyciu i chcecie nabyć szkicownik , to będziecie w 100 % usatysfakcjonowani. Jeśli chcecie nabyć album z pięknymi ilustracjami... Zróbcie sobie ksero kilku kartek.
Rysunek: Simon Bisley
Wydawnictwo: Hanami
Seria: Biblia
Liczba stron: 134
Format: 240x320 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
ISBN-13: 978-83-60740-63-7
Wydanie: I
Data wydania: czerwiec 2011
Cena detaliczna: 105,00 zł


8. Uzumaki
     Otwarłem komiks, przeciągnąłem nosem po papierze…. ach ten zapach nowego, świeżego druku. Nie wiem, czy też tak macie, ale ja każdą nową pozycję w mojej kolekcji najpierw testuję zmysłem zapachu. może to zboczenie, ale raczej nieszkodliwe, więc nie zamierzam się z niego w żaden sposób leczyć. Po tym rytuale tradycyjnie rozpocząłem szybkie wertowanie celem pobieżnego przeglądnięcia wstępnego i… po obejrzeniu zaledwie kilkunastu stron doszedłem do wniosku, że jednak zabiorę się do czytania.
     Muszę przyznać, że historia całkiem mnie wciągnęła i odłożyłem komiks dopiero po przeczytaniu całości. Autor w bardzo ciekawy sposób przekształcił spiralę w symbol strachu, używając go następnie w różnych kontekstach i sytuacjach by potęgować napięcie i wyzwalać w czytelniku dreszcz emocji. Nie wszystkie elementy układanki wiążą się jak dla mnie w całkowicie logiczną całość, ale w końcu to nie komiks dokumentalny.
   Jeśli idzie o stronę graficzną, to jest poprawna, miejscami przechodząc w dobrą, a nawet bardzo dobrą. Niektóre kadry naprawdę robią wrażenie i zapadają na dłużej w pamięć. Brakuje momentami typowego dla mangi cieniowania, dlatego czasem w rysunki trzeba się dobrze wpatrzeć, żeby wyłapać ich sens, ale ogólnie bardzo dobrze współgrają z treścią.
Natomiast sposób wydania komiksu nie do końca odpowiada jego objętości. Przy tak grubym tomiszczu jednak pasowałoby szycie i twarda oprawa, choć oczywiście wzrosłaby cena. nie wiem, ile klejona okładka będzie w stanie utrzymać taką ilość kart na swoim miejscu. Podsumowując,  Uzumaki zaskoczył mnie bardzo pozytywnie, fajna historia, ciekawe rysunki, komiks wart spędzenia z nim kilku chwil w mrocznym pokoju…
Jedyną wada, jaką się dopatruję, a może aż, jest fakt, że w najbliższym, ani w dalszym czasie raczej nie wrócę do tego komiksu. Jest to przygoda  jednorazowa. Przynajmniej dla mnie.
Scenariusz: Junji Ito
Rysunek: Junji Ito
Wydawnictwo: Japonica Polonica Fantastica
Seria: Uzumaki
Liczba stron: 640
Format: A5
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
ISBN-13: 9788374712323
Wydanie: I
Data wydania: czerwiec 2011
Cena detaliczna: 57,00 zł

niedziela, 10 lipca 2011

052# Buick gsx

Samochody muscle są czymś, co fascynuje mnie od dawna. Gdybym pływał w pieniądzach, nie kupowałbym audi, bm, merca czy innego współczesnego badziewia, jeździłbym amerykańskim pożeraczem paliwa. Gdybym pływał...

niedziela, 3 lipca 2011

051# Kleszcze w natarciu cz.6


     Stało się, Szczeppan przypomniał sobie swoją tożsamość, doznał oświecenia i bach...mamy rasowego polskiego superbohatera, chociaż o nieco zwierzęcych – a raczej pajęczakowych korzeniach. Muszę przyznać, że strój oraz maska zostały wykonane rewelacyjnie i bardzo mi się podobają, jestem zadowolony,  że miałem okazję wziąć udział w takiej akcji, która nabiera coraz większego tempa i rozmachu. Fajne uczucie widać jak rysunki, które zrobiłem przenoszą się do świata rzeczywistego. Poniżej fotka ze Szczeppanem w pełnej krasie, a także pierwszy narysowany wariant kostiumu- Szczeppan z założenia miał być wtedy znacznie wątlejszy, oraz finałowe dwa  wariany, przy czym w wersji ostatecznej musiałem dociemnić strój, bo na fotach skórzane elementy są czarne, a nie jak było wstępnie założone brązowe. 
     Nie wiem, czy jakiś inny polski superbohater doczekał się takiego bajeranckiego stroju i profesjonalnej sesji fotograficznej, ale na pewno tego wszystkiego doczekał się Szczeppan. Na jego profilu znajdziecie więcej fotek oraz  aż 23 plansze z komiksu z jego przygodami w pełnym kolorze, więc ponownie zapraszam, klikajcie, polubcie Szczeppana i bawcie się dobrze. Zakończenie historii już niebawem.





 

piątek, 1 lipca 2011

050# Amatorski kącik recenzenta

Niefachowe opinie odbiorcy masowego o wytworach kultury w postaci różnej.

Prawdy i mity o roku 2012

     Hm…trzeba zacząć od tego, że ta książka nie do końca okazała się tym, czego się spodziewałem po jej tytule. Jako że jestem delikatnie zainteresowany wydarzeniami, jakie mają się teoretycznie wydarzyć w najbliższej przyszłości sądziłem, że znajdę w niej coś nowego i ciekawego. Przede wszystkim, sądziłem że znajdę w niej więcej ciekawych faktów. Tymczasem na przeszło 300 stronach zawarta jest w zasadzie tylko i wyłącznie jedna teza, którą autor opracował kilkanaście lat temu i której inni badacze i naukowcy nie chcą docenić. I to jest całe sedno tej książki. Autor w delikatny sposób wylewa żale, że jego teoria nie jest dostatecznie doceniona, a teza ta dotyczy kosmicznej koniunkcji, którą wł. autora znali Majowie, i która po raz kolejny w dziejach ludzkości ma nastąpić, tym razem właśnie w roku 2012. Efektem tego wydarzenia ma być przemiana duchowa ludzkości, lub coś w tym stylu, chociaż autor niepodane nic konkretnego.
     Muszę przyznać że to jedna z trudniejszych książek jakie czytałem i może umknął mi sens, bo momentami zdania są tak skomplikowane, że musiałem do nich wracać kilkakrotnie, żeby z grubsza zrozumieć co poeta miał na myśli. Oczywiście, może to nie książka jest skomplikowana, tylko ja się cofam w rozwoju, siedząc codziennie w biurze i klikając jak tępa małpa przez 8 godzin w klawiaturę, wykonując pracę która w najmniejszym stopniu mnie nie satysfakcjonuje. W tym momencie cisną mi się na usta słowa wypowiadane często przez genialną postać Ala Bundy’ego: „Boże, dobijcie mnie”.  Jak będę pisał kiedyś autobiografię, to będę miał idealny wątek przewodni.
      Wracając do tematu, najciekawszą rzeczą jaką wyniosłem z tej książki jest wiedza kompletnie nie związana z rokiem 2012, ale dotycząca po pierwsze wielkich korporacji, o których autor pisze w jednym z rozdziałów, a także obraz tego, jak w Stanach wygląda sprawa związana z rokiem 2012. Istny zawrót głowy. Po raz kolejny my, jako naród i państwo wypadamy tak marnie, że nawet szkoda poruszać głębiej ten wątek. I nie chodzi mi o jako taki szał, ale o ilość publikacji, ilość zajmujących się tym ludzi i cały szereg zjawisk, które w naszym kraju nie istnieją, bo ludzie myślą tylko o tym co włożyć do garnka i nie mają czasu ani pieniędzy na  nic innego. Tak więc jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tych dwóch sprawach, odsyłam do książki. natomiast jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś ciekawego o samym roku 2012, poszukajcie lepiej innej pozycji. 

Autor: John Major Jenkins
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 400
Wymiary: 17x24 cm
Okładka: miękka
ISBN: 9788324136254
Cena detaliczna: 39,80 zł


Obrazy z Biblii z klasycznymi ilustracjami Gustawa Dore

     Książkę zakupiłem z prostego powodu, mianowicie już kilka razy przewijały się przed mymi oczyma prace Dore’a, tym razem wpadłem na tą publikację buszując po allegro i decyzja była natychmiastowa. Książka okazała się warta  każdego grosika.
     „Obrazy z Biblii z klasycznymi ilustracjami Gustawa Dore”  to raczej nie książka, a swego rodzaju album, ponieważ 50 % jego objętości stanowią reprodukcje drzeworytów autorstwa mistrza Dore’a, do których zmieszczonych jest najwyżej kilka biblijnych cytatów wraz z krótkim komentarzem. Prace są wprost niesamowite i dla mnie, jako dla miłośnika grafiki realistycznej powalające na kolana.
     Grafiki ilustrują różne epizody z Pisma Świętego, zarówno Starego jak i Nowego Testamentu a także apokryfów. Chociaż skupiają się wokół tematyki religijnej, bynajmniej nie są w najmniejszym stopniu jednakowe i każda jest arcydziełem na swój niepowtarzalny sposób. Jednocześnie zapoznając się w całości z tym albumem dostrzeżemy wahania w jakości tych prac. Niektóre są wykonane tak, że zrobienie czegoś takiego leży w możliwościach zwykłych śmiertelników, natomiast inne mają poziom tak odległy, że nawet nie próbowałem się zastanawiać jak to zostało zrobione, tylko po prostu chłonąłem wrażenia jakie przemawiały do mnie z danej ilustracji.  Zwłaszcza motywy świątyń i pałaców są zrobione w sposób niewiarygodny.
     Natomiast tym razem wydawnictwo Vesper nieco zawiodło mnie poziomem publikacji. Papier jest szaro żółty, do tego szorstki i muszę przyznać, że tak wspaniałe ilustracje mogłyby się jeszcze lepiej prezentować na czymś odrobinę chociaż lepszym. Jednak nie narzekajmy, przy tej cenie jest wystarczająco przyzwoicie, a ostatecznie najważniejsze są ilustracje, które powinniście zobaczyć.

Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2010
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 384
Format: 235x293 mm
ISBN:978-83-7731-016-8
Cena detaliczna: 79,90 zł