Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ironman. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ironman. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 16 stycznia 2017
piątek, 10 stycznia 2014
#296 WKKM: Demon w Butelce
Amatorski kącik recenzenta
Przez ostatnie trzydzieści lat świat się bardzo zmienił.
Komiks również. A do tego wszystkiego ja sam się dokładnie o tyle zestarzałem. Pomimo tych wszystkich zmiennych nadal
pasjonują mnie komiksy. Demon w butelce nie pasjonował
mnie w najmniejszym stopniu.
Jedynym zaskoczeniem tego komiksu są rysunki. I nie jest to
również pozytywne zaskoczenie. Nie są złe, nic nie można im od strony
technicznej zarzucić. Jednak dzisiaj wydają się archaiczne, bez dynamiki, bez
emocji, po prostu poprawne. Rysownikiem jest nie kto inny, jak zdecydowanie
przodujący w wielkiej kolekcji John Romita JR. Gdyby nie napisali jego nazwiska w stopce, nigdy bym
nie uwierzył, że on to narysował. Nie widać najmniejszego śladu jego bardzo
charakterystycznej w późniejszych latach kreski. Kompletnie żadnego
podobieństwa, przeszukiwałem kadry w poszukiwaniu chociażby jednego
charakterystycznego elementu, ale nie znalazłem nic. Godna podziwu
transformacja nastąpiła w późniejszych latach u JRJR.
Scenariusz choruje
na tego samego wirusa, na który chorowało większość starych komiksów. Jest mało
przekonujący, naiwny, zwroty akcji nie zaskakują, a bohaterowie pomimo prób ich
uczłowiecznienia są płascy, bez wyrazu i bez napięcia. Przełomowy temat, jakim
było poruszenie alkoholizmu na kartach komiksu [przynajmniej według jak zwykle
skromnego i mało pochwalnego słowa wstępnego] kończy się na jednej stronie, gdzie
Tony pod wpływem paru zdań swojej przyjaciółki postanawia skończyć z nałogiem.
Wzruszyłem się jak nigdy.
Trzeba chyba podjąć
tą trudną, ale konieczną decyzję, i podarować sobie zakup komiksów, które na
pierwszy rzut oka nie mogą dziś zachwycać, przynajmniej mnie. Jest tyle
świetnych komiksów, że starociom powinniśmy dać już spokojnie leżakować w archiwach, lub na półkach
ludzi którzy z nimi dorastali.Za tą kasę można mieć np kontynuację Thora, którego brzydaki wydali tylko część pierwszą.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
#257 WKKM 18: Pięć Koszmarów
Nie przepadam za Iron Manem. Nie wiem dlaczego, po prostu
nigdy nie darzyłem tej postaci sympatią. Zwłaszcza od czasów, w których różni
rysownicy zaczęli wprowadzać coraz to nowe modele jego zbroi, do tego stopnia
że w końcu nie wiadomo, jak ta postać ma wyglądać. Ale uprzedzenia na bok, bo
oto odznaczona nagrodą Eisnera pozycja Iron Man:Pięć Koszmarów przed nami.
Pierwsze,
na co na pewno zwrócicie uwagę po otwarciu komiksu to szata graficzna. La Rocca
ma bardzo przejrzystą, bardzo precyzyjną kreskę. Jego kadry wyglądają tak,
jakby 90 % z nich zerżnął ze zdjęć, tudzież filmów lub innych materiałów źródłowych.
W scenie rozgrywania partyjki w szachy z Reedem Richardsem aż chce się
krzyknąć: Wow! Przecież to młody Brad Pitt, a nie mr. Fantastic! Kreska bardzo
przyjemna i na bardzo wysokim poziomie, rysownik gra zdecydowanie w pierwszej
lidze, jednak komiks nie wyglądałby nawet w połowie tak imponująco gdyby nie...
...Frank D'Armata. To ten człowiek buduje atmosferę, to ten
człowiek wprowadza klimat, to ten człowiek sprawia że postaci wyglądają prawie
jak żywe. Przeglądając ilustracje w tym komiksie po raz kolejny należy zdać
sobie sprawę z tego, że w dzisiejszym amerykańskim przemyśle komiksowym
koloryści [w niektórych przypadkach] zrównali się rangą z rysownikami, a nawet
ich przeskoczyli. Jedyną denerwującą rzeczą jest zbyt Duzy rozrzut kontrastów
na skórze postaci, bardzo często wyglądają, jakby były spalone na solarce na
brąz, albo podmalowane pastami ochronnymi. Poza tym, grafika na najwyższym
poziomie.
Nie będę się
rozwodził nad scenarem, bo tekst zrobiłby się nieco zbyt długi. Znowu są
terroryści, genialny przeciwnik i dylematy moralne, które pchają Tony’ego naprzód
pomimo przeciwności. Sposób napisania scenariusza jest ciekawy, motyw przewodni
w postaci pięciu koszmarów Iron Mana fajnie spaja całość, ale znowu ta walka z
terroryzmem...
Komiks zdecydowanie wart polecenia, serce boli tylko fakt,
że to kolejny dubel. Ciekawe, czy wydawnictwo odnotowało mniejszą sprzedaż i zastanowi się
poważnie nad tym doborem tytułów. Mam nadzieję.
poniedziałek, 22 lipca 2013
#253 Iron Man: Pięć Koszmarów
Sprzedam, cena wraz z wysyłką 45 PLN, tak więc zapraszam na aukcję, link obok. Najtaniej na Allegro.
poniedziałek, 27 maja 2013
#235 Gdyby..(cz.3)
Dzisiaj nie będzie rymowanego błazeństwa. Przed wami gotowa praca, wszelkie uwagi mile widziane.
Pzdr.
Pzdr.
sobota, 18 maja 2013
#233 Gdyby... [cz.2]
...m rysować mógł przez dnie całe, tobym wam pokazał dzieła okazałe,
superherosów w spodenkach obcisłych, w fantastycznych światach, pozach zajebistych,
Gdybym jednak mniej gdybał działał więcej, może inny sens nadałbym tej piosence,
a tak znowu wekend, walki parę godzin, nie zawsze da się hobby z pracą zarobkową zgodzić...
ta, nie wiem, czy widać jakieś postępy, ale pod spodem macie lineart. Oczywiście, gdybyście zauważyli jakieś rażące błędy, będę wdzięczny za ich wskazanie. Sentry znacznie zmienił pozycje, przedtem wyglądał kiepsko i nieproporcjonalnie, ale to zauważyłem dopiero po tym, jak szkic parę dni poleżał na biurku i dojrzał.
wersja kolorowa za tydzień.
superherosów w spodenkach obcisłych, w fantastycznych światach, pozach zajebistych,
Gdybym jednak mniej gdybał działał więcej, może inny sens nadałbym tej piosence,
a tak znowu wekend, walki parę godzin, nie zawsze da się hobby z pracą zarobkową zgodzić...
ta, nie wiem, czy widać jakieś postępy, ale pod spodem macie lineart. Oczywiście, gdybyście zauważyli jakieś rażące błędy, będę wdzięczny za ich wskazanie. Sentry znacznie zmienił pozycje, przedtem wyglądał kiepsko i nieproporcjonalnie, ale to zauważyłem dopiero po tym, jak szkic parę dni poleżał na biurku i dojrzał.
wersja kolorowa za tydzień.
poniedziałek, 13 maja 2013
#232 WKKM 12: Avengers: Impas
32. Amatorski kącik recenzenta
Avengers, same gwiazdy,
najpopularniejsze postaci, najbardziej kolorowe i fantastyczne przygody,
najlepsi rysownicy, najlepsi scenarzyści, najlepsi koloryści. Opowieści z
Mścicielami są tysiące, wśród nich historie przełomowe, piękne, zachwycające.
Wielka Kolekcja miała nam, czyli czytelnikom przedstawić najlepsze,
przełomowe i takie właśnie zachwycające przejawy komiksowej sztuki. W dwunastym
tomie WKKM zapoznajemy się z historią zatytułowaną ”Impas”. Thor po
zamieszkaniu na ziemi zostaje przez niektórych ludzi okrzyknięty prawdziwym
Bogiem, modlą się do niego, wyznają jego kult, powstaje swoista religia.
Scenarzysta Geoff Johns przenosi opowieść do krainy Slokovii, w
której biedni mieszkańcy są uciskani przez bezwzględnego i okrutnego generała Stojkowicza.
Jeden z takich podziemnych kościołów [ w Slokovii za wyznawanie kultów
religijnych karą jest śmierć] zostaje rozbity, wierni zabici, a wieść o tym
dociera aż do komnat Asgardu. Thor, jako żyjący Bóg postanawia działać i
przystępuje do rozprawy z reżimem generała . Oczywiście mamy też drugi wątek
opowieści, który jakoś nijak nie łączy się z resztą opowieści i został dodany
chyba dla wypełnienia przestrzeni. Walet
Kier [ postać znana mi tylko z wyglądu, pojawiła się w jednym z Avengersów
wydanych przez muchę] przesiaduje w specjalnej
izolatce, ponieważ grozi mu samodestrukcja, i co zrozumiałe, jest tym lekko
sfrustrowany. Więcej wyczytacie w komiksie. Ogólnie rzecz biorąc, nie
przemawiają do mnie superbohaterowie, wygłaszający wzniosłe referaty o
wolności, równości itp. w fikcyjnych krajach do bółu przypominających kraje
byłego bloku sowieckiego. Brakuje im głębi, przedstawienie żołnierzy
znęcających się nad wieśniaczką to za mało, żeby zbudować jakikolwiek klimat.
Wykorzystywanie schematycznych symboli
totalitarnych reżimów jako tła dla psychologicznych wywodów napakowanych kolesi
w kolorowych strojach do mnie nie przemawia. Historia jest napisana nieźle,
dialogi są dobre, ale klimat jest mizerny. Może za dużo naczytałem się o
okropieństwach wojny i totalitaryzmu i nie przekonuje mnie takie pobieżne
załatwienie tematu. Jeśli o drugi wątek chodzi, i wybuchowe problemy Jacka,
alias Waleta, sprawa jest dla mnie równie mało przekonująca. Scenariusz nijak
mnie nie zachwyca, jest dobrze napisany, ale nie powoduje emocji.
Za oprawę graficzną odpowiada trzech panów. Niestety, żaden z nich nie
wybija się ponad poziom przeciętny. Rysują poprawnie, ale nic ponad to. Kilka
kadrów walki Thora z Ironmanem zasługuje na parę sekund dłuższej kontemplacji, reszta wylatuje z
pamięci wraz z przełożeniem kartki. Jestem bardzo rozczarowany. Przeglądając,
chociażby pobieżnie flagowe tytuły wydawane za oceanem ma się wrażenie, że
pracujący tam rysownicy mają magiczną moc i tworzą takie ilustracje, że
człowiek ogląda je z rozdziawionymi ustami zastanawiając się, jak można coś
takiego narysować. Wielka Kolekcja miała
zbierać i pokazywać nam tych najlepszych. Po raz kolejny tego nie robi. Minus
dla wydawnictwa, które nie napisało za jakie plansze kto odpowiada. Trzeba się
domyślać.
W
dodatkach cieniuteńko. Poza wyliczeniem licznych zasług i sukcesów Geoffa dla
komiksu nie znajdziemy nic więcej. Żadnej notki o rysownikach, żadnych szkiców
koncepcyjnych, żadnych więcej grafik bonusowych. Słabiuchno.
Po raz kolejny trzeba użyć tego
wyświechtanego sformułowania. Komiks jest dobry, miejscami nawet więcej niż
dobry, ale… Ale na tle innych przygód mścicieli prezentuje się słabo. Jako
samodzielny komiks nigdy nie znalazłby się na mojej półce. Można było spokojnie
sięgnąć po coś innego. A tak został przemycony, schowany między lepszymi
pozycjami i kupiony, no bo przecież ciężko tak kolekcjonować wyrywkowo,
prawda? Oby tych zapychaczy było jak
najmniej, przełomowych i wspaniałych komiksów jest bardzo dużo, i jest z czego
wybierać. Spece od marketingu nie powinni jechać tylko i wyłącznie kilkoma
postaciami bez przerwy dlatego, że są najpopularniejsze. A jeśli już muszą,
niech wybierają tylko te najlepsze dzieła. Moja ekscytacja Kolekcją spadła
kolejny raz.
piątek, 4 stycznia 2013
#195 Wielka kolekcja komiksów Marvela 3
Amatorski kącik recenzenta
Niefachowe opinie
odbiorcy masowego o wytworach kultury w postaci różnej.
23.
Wielka kolekcja
komiksów Marvela #3.
Ilustracje
Adi’ego Granov’a mignęły mi do tej pory kilkakrotnie przed oczami, nawet już
nie pamiętam w tej chwili gdzie. Wiem, że mi się podobały i to bardzo, ale
sądziłem że facet robi same okładki. Wraz z trzecim tomem wielkiej kolekcji mam
przyjemność wzbogacić swoją rosnącą stertę makulatury o komiks w pełni
zilustrowany przez tego niezwykle utalentowanego rysownika, a nawet
ilustratora, ponieważ gość także sam kładzie kolor. Delikatna różnica poziomów
między okładkami a planszami komiksowymi jest, ale naprawdę delikatna, tak więc
szata graficzna całego komiksu, chociaż ostro korzystająca ze zdjęć i gotowych
faktur sprawia niesamowite wrażenie. Jeśli o ilustracje chodzi, komiks jest po
prostu piękny.
Muszę
przyznać, że również scenarzysta stanął na wysokości zadania. Warren Eblis wprowadził
kilka zmian do wielokrotnie już opowiadanej historii z początków powstania Iron
Mana, ale zrobił to w sposób na wskroś nowoczesny. Sam motyw przewodni, którym
jest Extremis, coś na kształt superserum, który został wykradziony i użyty w
niecnych celach może nie jest jakiś nowatorski [jak to nasi fachowcy mawiają: klisza],
ale prowadzenie historii i sceny wywiadu oraz odwiedzin starego przyjaciela są
bardzo dobre, stawiające pewne zagadnienia w ciekawym świetle.
Podsumowując,
najlepsza do tej pory propozycja. Jeśli nie zamierzacie kupować kolekcji wcale,
to ten komiks warto kupić dla samego komiksu. Porządna rzecz.
Subskrybuj:
Posty (Atom)