czwartek, 29 sierpnia 2013

#264 Batman

A tak pykłem w ramach treningu. Mam nadzieję że 20 tom WKKKM będzie jeszcze w poniedziałek w kiosku, wiecie coś na ten temat?

sobota, 24 sierpnia 2013

#263 DC Icons

Miałem taki szkic zrobiony na pewną okazję, to go dziś pykłem. Pościk dzień wczesniej niż zazwyczaj, bo jadę na aż trzydniowy urlop, zaczynam jutro. Słuchałem w trakcie tego i tego. Czus.


piątek, 23 sierpnia 2013

#262 Czarne dziury i Wszechświat


    44. Amatorski kącik recenzenta 

      W latach wczesnej młodości byłem miłośnikiem literatury sf. Od dobrych klikunastu lat nie przeczytałem żadnej takiej poycji, z bardzo prostego faktu. Rzeczywistość i prawdziwa nauka oferują znacznie bardziej fantastyczne historie, które są o tyle bardziej fascynujące, że choć ciężkie do wyobrażenia, to właśnie prawdziwe.
     Igor Nowikow zabiera nas w podróż po jednym z najwspanialszych i najbardziej tajemniczych zjawisk, jakim jest czarna dziura. Książka jest napisana stosunkowo lekkim językiem, nie posiada żadnego dodatku w postaci wzorów liczbowych czy wykresów, więc jest doskonałym materiałem dla początkujących miłośników zjawisk astronomicznych.  Opowieść o czarnych dziurach płynnie przechodzi w opowieść o wszechświecie. I znów, może w nieco uproszczonej, ale za to bardzo przystępnej formie dowiemy się, co stało się na początku istnienia naszego wszechświata, jak wielki on jest, dokąd będzie trwał… Książka gwarantuje totalny odjazd, bo spróbujcie sobie np. wyobrazić, że w końcówka waszego kciuka waży miliony ton….a są takie materie we wszechświecie, i co najlepsze, to jeden z naprawdę najbanalniejszych przykładów. Bardziej skomplikowane powodują naprawdę wielki wytrzeszcz oczu ze zdziwienia , trzeba ostro popracować makówką, żeby choć zbliżyć się do istoty rzeczy.
       Dla mnie bomba, polecam i mam nadzieję, że znajdę w niedalekiej przyszłości bardziej szczegółowe opracowania w tych zagadnieniach. Może macie jakieś sugestie?



niedziela, 18 sierpnia 2013

#261 Czytelnicy kolorują

 Moi drodzy, dwóch śmiałków się znalazło.
 Praca pierwsza należy do początkującego działacza, który jeszcze nie dorobił się swojego miejsca w sieci, więc na razie nie obejrzycie pozostałych jego dzieł, oto praca Łukasza:
Drugim szaleńcem był kryjący się pod pseudonimem Michi również początkujący miłośnik kolorowania, jego poprzednie prace możecie obejrzeć sobie TUTAJ:


Dzięki chłopaki za poświęcony czas, mam nadzieje że bawiliście się równie dobrze jak ja :)

piątek, 16 sierpnia 2013

#260 WKKM: Kapitan Ameryka-Nowy Porządek

 43. Amatorski kącik recenzenta

            W zasadzie powinienem napisać jedno słowo: terroryzm, i zakończyć recenzję tego komiksu, bo i tak wiedzielibyście, że dalej będzie tylko marudzenie. Jednak nie tym razem.
            Zacznę od fabuły, będzie krótko. Są źli terroryści, jest cudowne amerykańskie marzenie, jest patos, czyli są wszystkie składniki tego, co mogłoby ten komiks zabić, a czego ja nie cierpię. Na szczęście John Ney Rieber tak połączył te składniki, że wyszła z tego w miarę zjadliwa historia, która nie przytłacza i tylko momentami miałem wrażenie, że Amerykanie to najbardziej dumny i próżny naród świata. Są zwroty akcji, są wrażenia, na koniec powstaje tylko jedno pytanie: Jaki kierunek obrał amerykański komiks? Czy postaci, które 40 lat zabawiały zarówno dorosłych, jak i młodzież dziś nie sprzedadzą się inaczej, jak tylko w superpoważnych, głębokich i odkrywczych historiach?  Wszyscy powoli stają się coraz bardziej poważni i mierzę się z coraz większymi problemami. Wyimaginowanymi problemami w kolorowych, obcisłych kombinezonach, i to sprawia, że są mniej zabawni niż w latach 90 czy 80.
                        Uff... Tu naprawdę będzie krótko. John Cassaday odwalił kawał fenomenalnej roboty. Jego kreska idealnie pasuje do tej historii. jego okładki, choć minimalistyczne stanowią idealne połączenie mocy i patosu. Choć bardzo oszczędne, ilustracje prezentują się fantastycznie, znacznie lepiej niż w X-Menach, jeden  z piękniejszych komiksów kolekcji, Gorąco polecam.



niedziela, 11 sierpnia 2013

#259 Wonder Woman

DC ma ogólnie dość lipne Universum, ale WW to kobitka z takim pałerem, że nie ma równie fajnego odpowiednika w świecie Marvela. Chętnych do kolorowania zapraszam, a niedługo na blogu zobaczycie efekt zmagań czytelników z poprzednią pracą, tak więc bądźcie czujni, czołem.

środa, 7 sierpnia 2013

#258 Ewolucja Boga

42. Amatorski kącik recenzenta

     W momencie, w którym zobaczyłem tytuł i okładkę niniejszej książki wiedziałem, że muszę ją przeczytać. To był przebłysk. Bóg...Ewolucja...Zmiana.... Najpierw wiara w wiatr, burzę, potem słońce, potem bogów, teraz w Jahwe, Allaha.... to będzie pasjonująca podróż.
     Serię na ścieżkach nauki odkryłem niestety dopiero teraz. Zafascynowany tematyką drugiej wojny światowej, archeologii pozaziemskiej i kosmicznej inteligencji nie poszukiwałem kolejnych tematów, w których chciałbym poszerzyć wiedzę. W Empiku zobaczyłem kilka książek których tytuły utkwiły mi w pamięci i wpadłem, teraz muszę nadrobić zaległości.
     Książka Roberta Wrighta opisuje zmianę Boga w postrzeganiu ludzi, a nie zmianę samego Boga. To jest istotna różnica, która jest tematem przewodnim tej błyskotliwej i niezwykle pasjonującej pozycji. Czytając ją i zapoznając się z argumentami nie sposób nie zgodzić się z tezami autora. Najszerzej opisuje on historię chrześcijaństwa i islamu, jako dominujących aktualnie religii, zwracając uwagę na kilka bardzo ciekawych aspektów, które przyznaję potrafią wprowadzić w stan dłuższego zastanowienia. Jeśli chcecie dowiedzieć się o religii czegoś więcej, niż wiecie z katechezy albo z ambony, spróbujcie. Łatwo nie będzie.
     W podsumowaniu napisałbym, że ta książka jest fantastyczna i nie ma wad, gdybym doczytał gdzieś tak do czterechsetnej strony. a potem przestał. Ostatnie kilka rozdziałów, jakieś 20 % książki to nie próba zmierzenia się jak wcześniej z ciekawymi tezami i popierania ich literaturą i faktami, tylko napisane koszmarnie skomplikowanym i wydumanym językiem filozoficzne wywody autora. Przebrnąłem przez te zdania kilkanaściokrotnie złożone z pewnym cierpieniem, i w żaden sposób mnie nie wzbogaciły, nic specjalnego poza bełkotem nie reprezentując.  No chyba że jestem za prostym czytelnikiem i książka jest skierowana do inteligentniejszej części społeczeństwa, to chylę przed autorem czołą. Jednak zapewniam, dla tych 400 stron warto po tą książkę sięgnąć. Pokazuje wiele rzeczy z niezmiernie interesującej perspektywy.

rok wydania: 2010
okładka:miękka
ilość stron:528
ISBN: 978-83-7648-471-6

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

#257 WKKM 18: Pięć Koszmarów


           Nie przepadam za Iron Manem. Nie wiem dlaczego, po prostu nigdy nie darzyłem tej postaci sympatią. Zwłaszcza od czasów, w których różni rysownicy zaczęli wprowadzać coraz to nowe modele jego zbroi, do tego stopnia że w końcu nie wiadomo, jak ta postać ma wyglądać. Ale uprzedzenia na bok, bo oto odznaczona nagrodą Eisnera pozycja Iron Man:Pięć Koszmarów przed nami.
            Pierwsze, na co na pewno zwrócicie uwagę po otwarciu komiksu to szata graficzna. La Rocca ma bardzo przejrzystą, bardzo precyzyjną kreskę. Jego kadry wyglądają tak, jakby 90 % z nich zerżnął ze zdjęć, tudzież filmów lub innych materiałów źródłowych. W scenie rozgrywania partyjki w szachy z Reedem Richardsem aż chce się krzyknąć: Wow! Przecież to młody Brad Pitt, a nie mr. Fantastic! Kreska bardzo przyjemna i na bardzo wysokim poziomie, rysownik gra zdecydowanie w pierwszej lidze, jednak komiks nie wyglądałby nawet w połowie tak imponująco gdyby nie...
...Frank D'Armata. To ten człowiek buduje atmosferę, to ten człowiek wprowadza klimat, to ten człowiek sprawia że postaci wyglądają prawie jak żywe. Przeglądając ilustracje w tym komiksie po raz kolejny należy zdać sobie sprawę z tego, że w dzisiejszym amerykańskim przemyśle komiksowym koloryści [w niektórych przypadkach] zrównali się rangą z rysownikami, a nawet ich przeskoczyli. Jedyną denerwującą rzeczą jest zbyt Duzy rozrzut kontrastów na skórze postaci, bardzo często wyglądają, jakby były spalone na solarce na brąz, albo podmalowane pastami ochronnymi. Poza tym, grafika na najwyższym poziomie.
            Nie będę się rozwodził nad scenarem, bo tekst zrobiłby się nieco zbyt długi. Znowu są terroryści, genialny przeciwnik i dylematy moralne, które pchają Tony’ego naprzód pomimo przeciwności. Sposób napisania scenariusza jest ciekawy, motyw przewodni w postaci pięciu koszmarów Iron Mana fajnie spaja całość, ale znowu ta walka z terroryzmem...
             Komiks zdecydowanie wart polecenia, serce boli tylko fakt, że to kolejny dubel. Ciekawe, czy wydawnictwo  odnotowało mniejszą sprzedaż i zastanowi się poważnie nad tym doborem tytułów. Mam nadzieję.


piątek, 2 sierpnia 2013

#256 B jak Bler

     To moja trzecia praca z Blerem, postacia której nie trzeba wam przedstawiać. Planowałem zmusić Rafała pod groźbą śmierci w męczarniach do zaprezentowania jej w kolejnej odsłonie LRB, ale doszedłem do wniosku że do tego czasu zrobię coś lepszego. Enjoy  [czy jak się to pisze:)