niedziela, 29 maja 2011

041# Avengera nie będzie dzisiaj

     Miał być dziś kolejny odcinek, ale i tak nie sądzę, żeby ktokolwiek to czytał, więc pojawi się za tydzień w nieco innej formie. A że późno już i spać się chce, więc zamiast czytać moje wypociny możecie zerknąć do poltera lub tutaj, coby zapoznać się z 2 recenzjami Kamienia. Źle nie jest, ale szału też nie ma. Cóż, tyle na dzisiaj i do zobaczenia jak zwykle w przyszły weekend, bedę wtedy na ligaturze więc pewnie pojawi się jakieś małe sprawozdanko i może jakaś świeża graficzka z 2 Kamienia, więc warto do mnie wpaść. Czołem.

sobota, 28 maja 2011

040# Naruto

Czytacie Naruto? Ja pobieżnie, bo mało czasu, ale za to dokładnie oglądam. Muszę przyznać, że rysunki bardzo mi się podobają, zwłaszcza od kiedy od któregoś tomu [jakoś mniej więcej 15 czy coś koło tego] kreska znacznie się wyostrzyła i nabrała bardzo dużej przejrzystości. Od jakiegoś czasu także podsyłam prace do galerii konkursowej, o ile zdążę przed deadlinem of koz, z czym bywa różnie. Poniżej 3 prace, które na razie odpadły. Ta na plaży poszła za późno,więc normalka,  natomiast ze skarbem nie wiem, czemu nie dostała się do albumiku, bo podoba mi sie najbardziej z wszystkich narutowych obrazków, jakie na razie zrobiłem. Ale ostatecznie, nie mnie to oceniać :).  Niedługo przedstawię te, które przyniosły mi darmowy tomik. Pzdr


niedziela, 22 maja 2011

039# Kleszcze w natarciu cz.3

     Jeśli chodzi o powierzchowność Szczeppana, wizja od początku była w miarę jasna. Nasz bohater miał być nieudacznikiem i fajtłapą, który w trakcie przeżywania swoich przygód, a także za sprawą super serum zamienia się w rasowego, twardego  i męskiego super bohatera. Tak, wiem, zaraz znawcy tematu wyskoczą: a, to jest wszystko wtórne, wszystko już było i nie ma w tym żadnej oryginalności. Moja odpowiedź na takie zarzuty brzmi: i co z tego?? Historyjka ma odpowiadać pewnym wymaganiom, a nie być arcydziełem literackim, w związku z czym zapożyczenia są nawet celowe, a co do wtórności: czasami mam wrażenie, że i tak już wszystko było, czasem tylko komuś uda się to pokazać w nieco ożywczym świetle. No, ale zajechałem się na tematy fabularne, które nie do końca są moją działką, więc wracam do sedna. Postać Szczepana przed i po zostały zaakceptowane praktycznie od strzału, więc nie ma sie zbytnio nad czym rozwodzić. Możecie je zobaczyć poniżej. A w kolejnym odcinku nieco o samym komiksie. Pozdrawiam.


piątek, 20 maja 2011

038# Amatorski kącik recenzenta

     Doszedłem ostatnio do wniosku, że moje setki tysięcy czytelników mogą się czasem znużyć faktem, że na blogu prezentuję rzeczy związane wyłącznie z moją nazwijmy to twórczością. W związku z tym postanowiłem wprowadzić drobne urozmaicenie w postaci amatorskiego kącika recenzenta. Nie znam się na komiksach, na książkach ani na filmach, ale potocznie mówiąc „łykam” dość różne, i w tym właśnie kąciku będziecie mogli sobie poczytać jak człowiek, który nie ma doświadczenia, rozległej wiedzy w temacie, nie jest uzbrojony w wykaz zapożyczeń ani nawet nie skończył żadnej szkoły, która by mu pomogła w stworzeniu jakiejkolwiek recenzji będzie pisał swoimi słowami wrażenia, jakie wyniósł po zapoznaniu się z danym produktem. Kącik będzie się ukazywał co 2 tygodnie, na zmianę z odcinkową wersją moich młodzieńczych komiksów, która będzie się pojawiać rzadziej, ale w bardziej skondensowanej formie. Zastrzegam, nie będzie nic o polskich komiksach, nie chcę popełnić samobójstwa. W związku z tym, serdecznie zapraszam.
     A pierwszy odcinek zaczniemy od…Mahabharaty. 
Nie będę opisywał czym jest Mahabharata, szczegółowy opis znajdziecie na Wiki. Przejdźmy więc dalej. Zakupiłem tą książkę by zapoznać się ze starożytnymi tekstami, które wielokrotnie są cytowane w różnych paranaukowych publikacjach, które czasami przewijają się przez moje ręce. Jako człowiek lubiący sięgać do źródeł chciałem osobiście poczytać o tych śmiercionośnych broniach, niszczycielskich wojnach bogów i ich latających pojazdach. Jak to robię dość często, książkę zakupiłem nawet do niej nie zaglądając. Paczka dotarła, zapalczywie ją otwarłem, odwinąłem warstwy papieru i wyjąłem na światło dzienne. To jeden z przyjemniejszych momentów w życiu miłośnika wydawnictw w papierowych wersjach. Ładne, porządne wydanie, warte swojej ceny – nawet zakładeczka wstążkowa była, co mnie bardzo cieszy, bo współcześnie wydawcy celem zaoszczędzenia paru groszy zrezygnowali z tego rewelacyjnego udogodnienia [m.in. Znak, nad czym ubolewam]. Niestety, książka nie była tym, co chciałem zdobyć, mianowicie w miarę dosłownym tłumaczeniem oryginalnych tekstów. Jest raczej przełożeniem ciężkostrawnej i bogatej w mnóstwo szczegółów pisanej czymś w rodzaju wiersza historii na powieść. 
Dla kogoś, kto sięga po tą pozycję by zapoznać się nieco z tematem mitologii indyjskiej jest to rewelacyjna sprawa. Autor KRISHNA DHARMA w płynny i przejrzysty sposób przedstawia wydarzenia z oryginału w formie powieści, którą czyta się z rumieńcami na twarzy. Potężni wojownicy, piękne księżniczki, demony, bogowie potwory- wszystko czego dusza zapragnie. Powieść przedstawia konflikt pomiędzy obozem Pandawów, pod przywództwem Judhiszthiry - prawowitych spadkobierców tronu Hasztinapury, a ich oponentów Kaurawów, pod przywództwem Durjodhany, którzy podstępem zagarnęli królestwo. Finałowe miejsce powieści zajmuje bitwa pod Kurukszetrą, która swoim ogromem przytłacza. Milionowe armie z bohaterami różnych rang na czele staczają kilkunastodniową walkę, w której trup ściele się gęściej niż w finale Rambo IV.  Gdyby ktoś kiedyś w Hollywood ruszył głową i zrobił wysokobudżetową produkcję opartą na historii zawartej w Mahabharacie, byłoby to zapewne majestatyczne widowisko.
Postaci w tej pozycji są przeważnie czarne lub białe, a ich raczej rzadkie dylematy moralne wynikają ze stosowania zawiłego systemu zachowań, bazującego na dumie i honorze, przyrzeczeniach, różnego rodzaju ślubach i nieuchronnego przeznaczenia, ale zawsze w razie niejasności można liczyć na wielkiego Krysznę, który rozwiązuje wszelkie spory i problemy, i stanowi niejako centralną postać całej epopei. Niestety, nie znalazłem opisu żadnych niewiarygodnych przejawów techniki. Wrogowie jeżdżą rydwanami.  Wszystkie superbronie przemianowane zostały na cały zastęp różnego rodzaju strzał, buław, maczug i ostrzy. O pojazdach latających jest ledwie niezauważalna wzmianka. Tak więc po doskonałej wprawce jaką stanowi Mahabharata w formie powieści czas na zdobycie bardziej wiernego przekładu.
liczba stron: 846
okładka: oprawa twarda
wydawnictwo: Purana
wymiary: 180 x 245 mm
Rok wydania: 2007


Ponieważ jestem jeszcze świeży po seansie The Green Hornet i boję się, że do rana emocje ze mnie wyparują więc na szybko o tym, bo szkoda tracić opuszki palców. Ten film to…dno. Główny aktor [ nie chce mi się nawet szukać jego nazwiska ] mówi i wygląda jak typowy rozrywający z filmów o frajerach. Jego sidekicker to Leonardo da Vinci, Nikola Tesla i Einstein w jednej osobie, a do tego przyprawiony McGyverem. Fabuła do której rzadko mam przywiązanie tym razem nawet mi się nie spodobała. Poza paroma drobnym wyjątkami w filmie prawie nic się nie dzieje poza idiotyczną gadką, a jedynym fajnym bajerem był  wóz  Szerszenia. Tak sobie myślę, że posiadać takiego odpicowanego Kanta to byłoby coś…. Ech, marzenia.

niedziela, 15 maja 2011

037# MROK 2

     Miała być niespodzianka i oto ona. Ponieważ rysowałem aż 11 stron do tego ciekawego komiksu, w związku z tym mogę sie uważać w jakiejś części za współautora. 3 strona okładki jest całkowicie pusta,  gdyby ktoś był zainteresowany, do nabycia u mnie [dane do przelewu w nagłówku z tytułem "Kup sobie kamień" ] jest jeden z 5 niepowtarzalnych numerów, gdzie własnoręcznie wykonam rysunek w formacie a4 na tejże stronie. Koszt takiego komiksu wraz z wysyłką to TYLKO 30 pln. Kupujcie, dopóki nie jestem sławny, kiedyś na allegro zgarniecie krocie :) w tytule przelewu wpiszcie po prostu: Mrok. Pzdr T

sobota, 14 maja 2011

036# FKW

     Moja leciwa jetta odmawiała współpracy w drodze powrotnej, ale jakoś dotarłem. Zdjęć nie ma, więc będzie szybka relacja. Ludzi w sobotę nawet było sporo, tzn. tak mi się wydaje, byłem na takim czymś po raz pierwszy [ jako autor ]. Na części książkowej był wręcz tłok. Nie wiem, jak sprzedaż innych tytułów, ale wiem że Kuba robiący Henryka Kaydana nie mógł się opędzić od chętnych, czego mu gratuluję i jak na prawdziwego człowieka kapitalizmu szalenie zazdroszczę. I wyciągnę z tego odpowiednie [ tak mi się wydaje ] wnioski przy produkcji drugiej części Kamienia Przeznaczenia. Zobaczyłem też oryginalne prace Papcia Chmiela, robią wrażenie, warto było tam być, żeby na nie popatrzeć. Ostatnio zagłębiam się w Tytusowe Księgi, więc to takie fajne doświadczenie. Na koniec dziękuję miłym panom policjantom, którzy darowali mi bilet na 100 pln za moje niewłaściwe zachowanie, to był najprzyjemniejszy akcent całej imprezy.

poniedziałek, 9 maja 2011

035# FKW

    
 Już we czwartek komiksy opanują Pałac Kultury. Kamień też tam będzie, szukajcie go na stanowisku Roberta Zaręby lub PSK. Ja osobiście pojawię się w sobotę, gdyby ktoś miał życzenie zdobyć komiks osobiście z jakąś graficzką, serdecznie zapraszam. 
Ps:Jeżeli mi się uda, to może gdzieś znajdą się poniższe plakaty, po których będziecie mogli poznać miejsce, w którym powinienem się teoretycznie znajdować :)



niedziela, 8 maja 2011

034# Kleszcze w natarciu cz. 2


     
     Na początek szybka informacja, na komiksomanii ukazała się pierwsza recenzja Kamienia. Pewnie już ją widzieliście, ale jeśli nie to możecie zerknąć tutaj.  Dość obszerny tekst, jednak raczej o negatywnym zabarwieniu, więc czas się przygotować na to, że kolejne recenzje mogą być utrzymane w podobnych duchu, choć mam nadzieję że komiks się jednak komuś spodoba. Dodam tylko, że nigdzie w komiksie nie ma zdania o tym, że wilkołaki i wampiry powstały ze związków Annunakich z ludźmi, a co ważniejsze, że Natasha jest bronią , co sugeruje tekst, ale to chyba i tak nie ma większego znaczenia w oczach pana Tomasza.  Jest za to szansa, że drugi tom ma możliwość nieco go zaskoczyć, a co za tym idzie zdobyć lepszą ocenę, wszystko się w przyszłości okaże, na pewno będę się mocno starał. A teraz wracamy do Szczeppana.
     Stworzenie postaci Szczeppana należało zdecydowanie do najtrudniejszych rzeczy, jakie miałem zrobić w związku z kampanią. Zanim powstał w ostatecznej wersji zrobiłem kilka wariantów i kilkanaście szkiców. Mocodawcy sami na początku nie do końca byli pewni, jak chcieliby, żeby bohater wyglądał, w związku z czym błądziłem niejako po omacku. Szczeppan miał być najpierw człowiekiem, potem pół człowiekiem, pół kleszczem a na końcu kleszczem o cechach ludzkich. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że kleszcz jako stworzenie nie grzeszy urodą, i zachowanie jego fizjonomicznych cech, a do tego przedstawienie go w sposób w miarę ludzki i przystępny było dla mnie pewnym wyzwaniem, zwłaszcza że nie jestem specem z fabryki marzeń, co się zowie Holiłud, i nie robię takich projektów na śniadanie przy kawie . Początkowe wersje nieodmiennie kojarzyły się z maszkarą z filmu mucha, a to zdecydowanie nie była dobra droga rozwoju. W końcu dotarłem do etapu maski, wszystko było prawie dobrze poza brakiem gałek ocznych, bez której postać wyglądała strasznie bezdusznie. Dodałem je i bach, Szczepan otrzymał twarz, która usatysfakcjonowała i mnie i moich zleceniodawców. Poniżej kilka szkiców koncepcyjnych. Za tydzień co nieco o całokształcie postaci. Pozdrawiam i zapraszam.





sobota, 7 maja 2011

poniedziałek, 2 maja 2011

032# Ligatura

     Tak jest, udało się dostać mojemu skromnemu projektowi na parkiet ligatury. Obszerniejszą relację znajdziecie tutaj. Tymczasem odsłaniam pierwszy kadr z 2 tomu Kamienia, więcej może po prezentacji... trzymajcie kciuki.