niedziela, 26 czerwca 2011

049# Bler

     Rafał Szłapa ogłosił na profilu Blera mały konkursik. Jako że lubię czasem dla odmiany narysować coś innego, to była okazja idealna. I nawet wygrałem, co znaczy że konkurencji chyba nie było za wiele, więc ich strata. Pzdr

piątek, 24 czerwca 2011

048# FOR edycja II

Wyróżnienie to osiągnięcie niewielkie, ale zawsze jakieś. Może w przyszłym roku doznam olśnienia i wymyślę coś, co bardziej przypadnie jury do gustu, przynajmniej taką mam cichą nadzieję. Zapraszam do lektury, pzdr T.





niedziela, 19 czerwca 2011

047# kleszcze w natarciu cz.5

     Komiks powoli dobiega końca, na profilu Szczeppana możecie juz przeczytać 16 stron, tymczasem światło dzienne ujrzały "paliki", które narysowałem. Zostały zamontowane w kilku polskich miastach i możecie je zobaczyc na żywo, jeśli będziecie w Warszawie, Krakowie, Sopocie, Poznaniu, Gdańsku lub Wrocławiu, W Krakowie były na pewno w parku przy AGH, ale ktoś je zwinął i nie miałem okazji ich obejrzeć ani strzelić sobie szpanerskiego foto, nad czym bardzo ubolewam. I gdzie była straż miejska ja się pytam??  Palików jest 6, więc jeśli jesteście zainteresowani jak wyglądają pozostałe 2, uczyńcie ten wysiłek i odwiedźcie Szczeppana :) Pzdr T



piątek, 17 czerwca 2011

046# Degrengoland

Co tu dużo mówić, dołączyłem do zbiorowej akcji, którą można obczaić TUTAJ, a że Maciej troche pomajstrował przy jasności, dla czytelników dokładam oryginał. Pzdr T


poniedziałek, 13 czerwca 2011

045# Odwieczny wróg 2009

  Praca na konkurs "Powstanie 44 w komiksie", zgłoszona w roku 2009, do scenariusza samego Bartosza Sztybora.Moje początki w kolorowaniu na kompie, jak widać robię dość wolno postępy :)






piątek, 10 czerwca 2011

044# Kleszcze w natarciu cz.4


     Dzisiaj kilka zdań o komiksie, jako  że osiągnął już połowę. Przewidziany jest na 22 strony, ale tradycyjnie obawiam się, że nie zmieszczę się w tej skromnej liczbie i chociaż jedną-dwie  stronki dodam. Jak to kiedyś pisałem na Ziniolowym podwórku, kreskę nieco uprościłem na rzecz rysunków, a przynajmniej początkowo miałem taki plan. Jednak w trakcie rysowania zaczynam się coraz bardziej rozkręcać i chyba przed finiszem wrócę do maksymalnej ilości szczegółów i bardziej intensywnej zabudowy kadrów. Nie zmienia to faktu, że morduję PS’a i próbuję zrobić przynajmniej w miarę porządne kolory. Jeśli jesteście ciekawi efektów, zapraszam na profil Szczepana, na zachętę ostatni opublikowany epizod, tymczasem po weekendzie znajdziecie tam kolejne plansze. Swoją drogą, plansze pojawiają się w odstępach mniej więcej tygodniowych, więc mogę powiedzieć że to mój pierwszy Web komiks, wow.  Pzdr.


niedziela, 5 czerwca 2011

043# Ligatura pitching


     Sądziłem, że doczekam się dziś wyników, ale jak na razie ich nie ma, a ja już nie mam mocy siedzieć przed kompem, więc o pitching’u będzie na razie w ciemno, bo bez wyników.
      Po niespodziewanej zmianie peronów w Krakowie, gdzie ludzie okazali sobie miłosierdzie w postaci zabijania się w pędzie do wagonów- miejsca było wystarczająco i leżałem sam w całym przedziale, chociaż wlazłem jako jeden z ostatnich do wagonu, nie lubię robić z siebie idioty bez powodu- reszta podróży przebiegła bez zakłóceń i dotarłem do Poznania zgodnie z planem. Miałem ciut czasu, więc pospacerowałem i muszę przyznać że całkiem ładne miasto, tylko strasznie mało ławek w okolicy tego teatru dnia 8 i browara piłem na placu w słońcu, w którym gotowało się wszystko na twardo. Oczywiście w stresie, bo strażnicy lubią strasznie niespodziewanie wyskakiwać zza pleców, ale tym razem nie było niespodzianek. Odświeżony udałem się na salony.
Prezentacje odbywały się w ciemnym pomieszczeniu [sorki,trochę mi ręka zadrżała...],

w którym o dziwo zapełnione były wszystkie stołki przygotowane dla gości. Czekając na swoją kolej pykłem  foto widoku za oknem,

żebyście się mogli poczuć tak, jakbyście tam byli osobiście. Byłem przedostatni, i raczej nie wypadłem oszałamiająco. Mam kiepską dykcję mówiąc po polsku, a po angielsku mogło być tylko gorzej ale ostatecznie nie chodzi chyba o moją elokwencję, lecz o to co mam do pokazania swoim komiksem? A przynajmniej żyję w takim naiwnym być może przekonaniu. Tak czy siak, jestem pewien że nie wygram, tylko zrobi to ktoś rysujący komiks „swoim stylem ” [czyli nie należący do komiksu środka, jak to się mówi o moich skromnych dokonaniach], jak ma to przeważnie miejsce, ale fajnie było się przejechać. Zamieniłem także słowo z samym Jackiem Gdańcem, bardzo pozytywnym gościem  i mam nadzieję, że przy następnej okazji uda się nam coś niecoś łyknąć. Jacek zrobił kilka zdjęć, na których uwiecznił moją drogę przez mękę w trakcie prezentacji, a także wyświetlone plansze [inne od tych w poście], które znajdziecie na fotorelacji na stronie gildii.
Po szybkiej prezentacji skoczyłem na obiad za 4,4 pln [i był dobry !],  zaopatrzyłem się w odpowiednią ilość napojów ekhm... chłodzących i wróciłem do pociągu.  I to tyle moi drodzy, dzięki wszystkim organizatorom, którzy przyczynili się do tego wydarzenia, a przy okazji umożliwili mi wycieczkę i pozwiedzanie kraju. Pozostaje już tylko czekać na wyniki, więc pozdrawiam was drodzy czytelnicy i śpijcie dobrze. Ach, byłbym zapomniał, na zakończenie dwie gotowe plansze, 1 oraz 4. Tak będzie wyglądał tom 2, podoba się?

piątek, 3 czerwca 2011

042# Amatorski kącik recenzenta

Niefachowe opinie odbiorcy masowego o wytworach kultury w postaci różnej.



Zawsze podobały mi się rysunki pana JRJR. Pamiętny Punisher War Zone z 1993 roku był jednym z najciekawszych komiksów, jakie szanowne Tm-Semic wydało na naszym rynku. Mocna  historia, brutalne, wyraziste rysunki. Piękna sprawa. Niezapomniane wrażenia. Potem był Daredevil, komiks równie genialny. Choć muszę przyznać, że kreska już mniej mroczna, a kolory, co wyjątkowo rzadko zdarza się w przypadku amerykańskich komiksów raczej nie dodawały temu tytułowi blasku. Chociaż zapewne sytuację na pewno poprawiłoby nieco ładniejsze wydanie, ale wtedy jeszcze komiksy były dla mas, a nie dla kolekcjonerów-maniaków.  Ale tytuł tak czy inaczej był zajebisty.
     Wiem, że potem JRJR pokazywał się na polskim rynku za sprawą serii X-men, w której jego prace poza drobnymi poprawkami wciąż wyglądały podobnie i która gdzieś tam zalega w czeluściach mojej szafy. Miały swój wyrazisty styl. Kiedy wyszła seria Dobry Komiks, w której JRJR rysował Spidermana już nie byłem taki zachwycony. Jakoś jego kreska nie pasowała mi do tej postaci. Rysunki były prostsze niż w Xmenach, i o wiele mniej klimatyczne niż w czarno białym Punisher’rze. Swoją drogą, szkoda że inicjatywa Dobry Komiks się skończyła. Mieli parę naprawdę dobrych tytułów, do tego fajnie wydanych i w bardzo dobrej cenie. Tych którzy ciągle płaczą za zeszytówkami zapytowuję: gdzie wtedy byliście z waszą miłością i portfelami?? Wracając do tematu, nie wiem czy od tamtego czasu gdzieś po drodze Johnny się pojawił, w każdym razie dla mnie dopiero z chwilą pojawienia się Wolverine-Wróg publiczny.
     Jeśli o historię chodzi, to czyta się nawet całkiem sprawnie, chociaż jako całkowity ignorant, nie śledzący amerykańskiego rynku mam problem z zaakceptowaniem pewnych wydarzeń, m.in. głównego czarnego charakteru. Pan Gorgon, dla mnie całkowicie nieznana postać pojawia się znikąd i sieje zamęt, nie mając dla siebie godnego przeciwnika.  A do tego, co sam autor chyba zauważył,  władając bardzo śmieszną mocą mutacyjną, o której możecie dowiedzieć się z komiksu. Że nie wspomnę o jego całkowicie nijakiej powierzchowności.  Druga sprawa, która nie do końca mi odpowiada to robienie z Logana tak zajebistego kolesia, że nie ma sobie równych w bohaterskim światku.
Gdyby Logan przeniósł się na falach wyobraźni autorów do świata DC, to założę się, że rozwaliłby samego Wielkiego eSa, dłubiąc przy okazji w zębach jednym ze szponów. Aczkolwiek, rozumiem że jest to jechanie pod publiczkę, w końcu wszyscy Wolviego kochamy, więc im bardziej jest zajebisty, tym lepiej, i to nic że porusza się ciszej niż szpilka spadająca kilka ulic dalej…
     Rysunki, rysunki, rysunki, dla nich wydaję moje ciężko zarobione goldeny.  Ale mam wrażenie, że pan Romita już nie ma takiej pary, jak za młodu. Rysunki są świetne, zwłaszcza fenomenalnie uchwycona anatomia postaci. Ale, zawsze jest jakieś ale… są uproszczone do bólu. Miałem wrażenie, że oglądam kolorowankę, gdzie Johnny zrobił kontur, który potem wypełnił kolorysta. Niewiele cieniowania, jeszcze mniej szczegółów. Kolorki są wporzo, ale typowo jaskrawe i amerykańskie, bez ducha. Niektóre plansze na całą stronę – a kilka ich jest – rysownik zrobił chyba po to, żeby zwiększyć objętość albumu krótkim czasie, bo składają się dosłownie z kilku linii. Jednak, całość ogląda się przyjemnie. Zależy oczywiście czego oczekujecie po panu JRJR.
     Natomiast drażnią mnie te kolorowe obwódki wokół kadrów. Zupełnie do mnie nie przemawiają, jak i fakt wypełniania wolnej przestrzeni czernią. Przestrzenie między kadrami nie powinny być w tym komiksie czarne, bo ten komiks nie ma do tego klimatu. No, ale widocznie tak ma sprawiać lepsze wrażenie, a ramki w kolorze są po to, żeby tła poszczególnych kadrów nie zlewały cię w jedną czarną masę.
     Oczywiście, są to mankamenty z którymi można się zgadzać bądź nie. Jakkolwiek, komiks wart zapoznania się, dla miłośników ludzi w slipkach zdecydowanie polecam.
Dodam tylko że wydanie jak na Muchę przystało doskonałe, ja nie mam się czego przyczepić.
Wydawnictwo: Mucha Comics
Rok wydania: 2011
Scenariusz: Mark Millar
Rysunki: John Romita Jr.
Liczba stron: 144
Oprawa: twarda
 



Fast and Furious 4

F and F to zdecydowanie jedna z lepszych serii filmowych. Ładne laseczki, jeszcze ładniejsze samochody, sporo pościgów i akcji. Czwórka w niczym nie odbiega od wcześniejszych pozycji i dla miłośników motoryzacji film obowiązkowy.
Jedyną rzeczą od strony wizualnej, do której muszę się przyczepić to pościgi w tunelach starej kopalni [ czy co to tam ma być]. Są zdecydowanie zbyt sztywne i komputerowe, że nie wspomnę o całkowitym olaniu praw fizyki przez twórców, po prostu oglądając te sekwencje nie czułem kompletnie nawet iskry emocji, bo było to  zbyt nierealne.  Za to pierwsza akcja z okradaniem cysterny,  a potem pościg zatłoczonymi ulicami miasta o zdobycie roboty przez naszych bohaterów są zdecydowanie rewelacyjne. Obejrzyjcie chociaż po to, żeby zobaczyć wejście Dom’a i jego Chargera w skrzyżowanie na pełnym gazie, kiedy zbliża się już do mety po zwycięstwo, fenomenalne ujęcie, powtarzałem je z 10 razy zanim wróciłem do dalszego oglądania filmu. Kolejny świetny materiał, na którym będzie się można bez końca wzorować. I tak się zastanawiam, czy te samochodowe imprezki, które pojawiają się zarówno w tej, jak i poprzednich częściach mają swój odpowiednik w rzeczywistości. Bo jeśli wyglądają chociaż w 1/10 tak imponująco, to dżizas… ale moje życie jest szare, a nasz kraj ubogi.
Reżyseria: Justin Lin
Obsada:
Vin Diesel, Paul Walker, Michelle Rodriguez, Jordana Brewster
akcja, USA, 2009, 99 min