poniedziałek, 13 maja 2013

#232 WKKM 12: Avengers: Impas

32. Amatorski kącik recenzenta


         Avengers, same gwiazdy, najpopularniejsze postaci, najbardziej kolorowe i fantastyczne przygody, najlepsi rysownicy, najlepsi scenarzyści, najlepsi koloryści. Opowieści z Mścicielami są tysiące, wśród nich historie przełomowe, piękne, zachwycające.
       Wielka Kolekcja miała nam, czyli czytelnikom przedstawić najlepsze, przełomowe i takie właśnie zachwycające przejawy komiksowej sztuki. W dwunastym tomie WKKM zapoznajemy się z historią zatytułowaną ”Impas”. Thor po zamieszkaniu na ziemi zostaje przez niektórych ludzi okrzyknięty prawdziwym Bogiem, modlą się do niego, wyznają jego kult, powstaje swoista religia. Scenarzysta Geoff  Johns  przenosi opowieść do krainy Slokovii, w której biedni mieszkańcy są uciskani przez bezwzględnego i okrutnego generała Stojkowicza. Jeden z takich podziemnych kościołów [ w Slokovii za wyznawanie kultów religijnych karą jest śmierć] zostaje rozbity, wierni zabici, a wieść o tym dociera aż do komnat Asgardu. Thor, jako żyjący Bóg postanawia działać i przystępuje do rozprawy z reżimem generała . Oczywiście mamy też drugi wątek opowieści, który jakoś nijak nie łączy się z resztą opowieści i został dodany chyba dla wypełnienia przestrzeni.  Walet Kier [ postać znana mi tylko z wyglądu, pojawiła się w jednym z Avengersów wydanych przez muchę]  przesiaduje w specjalnej izolatce, ponieważ grozi mu samodestrukcja, i co zrozumiałe, jest tym lekko sfrustrowany. Więcej wyczytacie w komiksie. Ogólnie rzecz biorąc, nie przemawiają do mnie superbohaterowie, wygłaszający wzniosłe referaty o wolności, równości itp. w fikcyjnych krajach do bółu przypominających kraje byłego bloku sowieckiego. Brakuje im głębi, przedstawienie żołnierzy znęcających się nad wieśniaczką to za mało, żeby zbudować jakikolwiek klimat. Wykorzystywanie  schematycznych symboli totalitarnych reżimów jako tła dla psychologicznych wywodów napakowanych kolesi w kolorowych strojach do mnie nie przemawia. Historia jest napisana nieźle, dialogi są dobre, ale klimat jest mizerny. Może za dużo naczytałem się o okropieństwach wojny i totalitaryzmu i nie przekonuje mnie takie pobieżne załatwienie tematu. Jeśli o drugi wątek chodzi, i wybuchowe problemy Jacka, alias Waleta, sprawa jest dla mnie równie mało przekonująca. Scenariusz nijak mnie nie zachwyca, jest dobrze napisany, ale nie powoduje emocji.
          Za oprawę graficzną odpowiada trzech panów. Niestety, żaden z nich nie wybija się ponad poziom przeciętny. Rysują poprawnie, ale nic ponad to. Kilka kadrów walki Thora z Ironmanem zasługuje na parę  sekund dłuższej kontemplacji, reszta wylatuje z pamięci wraz z przełożeniem kartki. Jestem bardzo rozczarowany. Przeglądając, chociażby pobieżnie flagowe tytuły wydawane za oceanem ma się wrażenie, że pracujący tam rysownicy mają magiczną moc i tworzą takie ilustracje, że człowiek ogląda je z rozdziawionymi ustami zastanawiając się, jak można coś takiego narysować.  Wielka Kolekcja miała zbierać i pokazywać nam tych najlepszych. Po raz kolejny tego nie robi. Minus dla wydawnictwa, które nie napisało za jakie plansze kto odpowiada. Trzeba się domyślać.
      W dodatkach cieniuteńko. Poza wyliczeniem licznych zasług i sukcesów Geoffa dla komiksu nie znajdziemy nic więcej. Żadnej notki o rysownikach, żadnych szkiców koncepcyjnych, żadnych więcej grafik bonusowych. Słabiuchno.
          Po raz kolejny trzeba użyć tego wyświechtanego sformułowania. Komiks jest dobry, miejscami nawet więcej niż dobry, ale… Ale na tle innych przygód mścicieli prezentuje się słabo. Jako samodzielny komiks nigdy nie znalazłby się na mojej półce. Można było spokojnie sięgnąć po coś innego. A tak został przemycony, schowany między lepszymi pozycjami i kupiony, no bo przecież ciężko tak kolekcjonować wyrywkowo, prawda?  Oby tych zapychaczy było jak najmniej, przełomowych i wspaniałych komiksów jest bardzo dużo, i jest z czego wybierać. Spece od marketingu nie powinni jechać tylko i wyłącznie kilkoma postaciami bez przerwy dlatego, że są najpopularniejsze. A jeśli już muszą, niech wybierają tylko te najlepsze dzieła. Moja ekscytacja Kolekcją spadła kolejny raz. 



Brak komentarzy: