poniedziałek, 5 sierpnia 2013

#257 WKKM 18: Pięć Koszmarów


           Nie przepadam za Iron Manem. Nie wiem dlaczego, po prostu nigdy nie darzyłem tej postaci sympatią. Zwłaszcza od czasów, w których różni rysownicy zaczęli wprowadzać coraz to nowe modele jego zbroi, do tego stopnia że w końcu nie wiadomo, jak ta postać ma wyglądać. Ale uprzedzenia na bok, bo oto odznaczona nagrodą Eisnera pozycja Iron Man:Pięć Koszmarów przed nami.
            Pierwsze, na co na pewno zwrócicie uwagę po otwarciu komiksu to szata graficzna. La Rocca ma bardzo przejrzystą, bardzo precyzyjną kreskę. Jego kadry wyglądają tak, jakby 90 % z nich zerżnął ze zdjęć, tudzież filmów lub innych materiałów źródłowych. W scenie rozgrywania partyjki w szachy z Reedem Richardsem aż chce się krzyknąć: Wow! Przecież to młody Brad Pitt, a nie mr. Fantastic! Kreska bardzo przyjemna i na bardzo wysokim poziomie, rysownik gra zdecydowanie w pierwszej lidze, jednak komiks nie wyglądałby nawet w połowie tak imponująco gdyby nie...
...Frank D'Armata. To ten człowiek buduje atmosferę, to ten człowiek wprowadza klimat, to ten człowiek sprawia że postaci wyglądają prawie jak żywe. Przeglądając ilustracje w tym komiksie po raz kolejny należy zdać sobie sprawę z tego, że w dzisiejszym amerykańskim przemyśle komiksowym koloryści [w niektórych przypadkach] zrównali się rangą z rysownikami, a nawet ich przeskoczyli. Jedyną denerwującą rzeczą jest zbyt Duzy rozrzut kontrastów na skórze postaci, bardzo często wyglądają, jakby były spalone na solarce na brąz, albo podmalowane pastami ochronnymi. Poza tym, grafika na najwyższym poziomie.
            Nie będę się rozwodził nad scenarem, bo tekst zrobiłby się nieco zbyt długi. Znowu są terroryści, genialny przeciwnik i dylematy moralne, które pchają Tony’ego naprzód pomimo przeciwności. Sposób napisania scenariusza jest ciekawy, motyw przewodni w postaci pięciu koszmarów Iron Mana fajnie spaja całość, ale znowu ta walka z terroryzmem...
             Komiks zdecydowanie wart polecenia, serce boli tylko fakt, że to kolejny dubel. Ciekawe, czy wydawnictwo  odnotowało mniejszą sprzedaż i zastanowi się poważnie nad tym doborem tytułów. Mam nadzieję.


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Tomaszu skoro dubel to po co wydawać kasę? Po to żeby na ryjkach superherosów umieszczonych na grzbietach komiksów mienił się kompletny uśmiech? Dla mnie to trochę próżność, ale cóż, osobiście wolałbym wydać te 4dychy na inne przyjemności. Ja kupuję WKKM tylko dla zawartości więc duble odpuszczam sobie z czystym sumieniem (co najwyżej przeglądam je w Empiku) i tak np mój Hulk ma pół facjaty bo Dark Phoenix mam z Tm-Semic i nie jest to jedyna pozycja której nie nabyłem z tego samego powodu.
Jeżeli zaś chodzi o listę tytułów to z grubsza jest ona wiadoma i będzie jeszcze kilka pozycji które w Polsce miały już swoją premierę.
V

Tomek pisze...

Drogi V, a gdzie ja napisałem, że kupiłem ten komiks i że kupuję bezlitośnie całą kolekcję?:> Bezlitośnie zamierzam o całej pisać, ale kupować nie zamierzam powtórek, których i tak nikt nawet za pół ceny nie chce odkupić. Zrobiłem ten błąd na Marvelsach i wystarczy.

Anonimowy pisze...

A to zwracam honor, uznałem że skoro zamieścił Pan okładkę z WKKM to recenzja dotyczy tego właśnie wydania, jeżeli tak nie jest to najmocniej przepraszam.