wtorek, 3 grudnia 2013

#289: WKKM26 - Tajne Wojny



53. Amatorski kącik recenzenta   
Świat komiksu w stanach był kiedyś znacznie piękniejszy niż dzisiaj.  Milionowe nakłady komiksów, które dziś czyta się z lekkim uśmieszkiem, i których nikt nie kupiłby gdyby zostały stworzone właśnie teraz.
    Nie wiem, jak to wygląda w rzeczywistości, ale odnoszę wrażenie, że komiks na całym świecie starzeje się , chociaż powoli, ale cały czas. Coraz dojrzalsze historie, coraz wymyślniejsze ilustracje, coraz większy nakład pracy mają dotrzeć do czytelników, którzy od lat „siedzą” w komiksach i coraz trudniej ich zadowolić. Dlatego komiksy, chociaż coraz lepsze i coraz piękniejsze trafiają do coraz mniejszej liczby odbiorców.  
    Autorzy wielkiego wydarzenia, jakim były sekretne wojny byli wolni od takich problemów. W latach 80’ komiks w Ameryce bujnie kwitnął, co przedstawiają właśnie te proste, zwykłe cyfry.
Co tu dużo mówić. Czytając tą historię po latach nie mogę się nią zachwycić, jako porządnym komiksem. Ilustracje są średnie i robione na szybko, bez jakichkolwiek nawet pojedynczych kadrów, nad którymi chciałbym zostać chwilę dłużej. Scenariusz jest prosty, toporny i nie wymagający od nas żadnego myślenia. Wszystkie niuanse, przeżycia i emocje bohaterów mamy podane wprost na tacy w ich przydługich i oderwanych od rzeczywistości monologach. Próba budowania klimatu zawodzi na całej linii, a częste wstawki o tym, jak jeden czy drugi z superherosów tęskni za bliskimi zostawionymi na ziemi powodują we mnie mdłości. Patrząc na ten komiks z dzisiejszej perspektywy to po prostu mydlana opera, która w ogóle mnie nie rajcuje.
    Można też na ten komiks popatrzeć inaczej. Oderwać się od rzeczywistości, wrócić do lat dzieciństwa i zachwycać się jego nieskrępowaną prostotą, przesadnie jaskrawymi kolorami oraz szybko postępującą naprzód akcją. Jeśli spojrzycie na ten komiks tak, jak patrzyliście na komiksy 15, 20 lat temu zachwycicie się bogactwem jego postaci i ogromem wymyślonej koncepcji. I ja tak czytałem ten komiks, uśmiechając się do siebie i wracając do czasów podstawówki. Wtedy wszystko było prostsze i piękniejsze.



2 komentarze:

Pumsmajer pisze...

Nie dałem rady.. Nie przeczytam tego komiksu. Na tamte czasy może robił furorę, ale teraz to taką historyjkę się czyta z wielkim trudem.

Tomek pisze...

No właśnie, to jest problem sztuki komiksowej. Zupełnie jak polskie społeczeństwo, tak i czytelnicy nieustannie się starzeją, a młodszych nie przybywa :)