wtorek, 24 września 2013

#273 New X-Men: Imperialni

Amatorski kącik recenzenta


Album Z jak Zagłada kończył się w takim momencie, że wprost nie mogłem się doczekać, co też scenarzysta przygotował dalej. Z podekscytowaniem, którego nie powstydziłby się mój bratanek usadowiłem się na materacu służącym za moje łóżko i zagłębiłem się w lekturze.
            Komiks jest obszerny, to trzeba przyznać. Im dłużej go czytałem, tym bardziej moja ekscytacja słabła. Nova, wspaniała antagonistka pojawia się w znikomych ilościach. Scenariusz skupia się na starciu mutantów z Homo Sapiens, oraz na wyższości jednych nad drugimi. Nie tego oczekiwałem. Temat różnic rasowych jest tak często poruszany w przypadku mutantów, że śmiało można nazwać go oklepanym. Po niesamowicie wciągającym, poprzednim albumie, z doskonale prezentującym się konfliktem oraz jednym z najlepszych przeciwników, z jakim mutantom przyszło się zmierzyć mamy zwykłą bitkę, z gadkami które nijak mnie nie wzruszyły. Nie mówię, że scenariusz jest zły. Jest dobry, ale mam wrażenie, jakbym poszedł do kina na znacznie słabszą część drugą. Spodziewałem się bomby atomowej, a dostałem dynamit.
            O ile scenariusz jeszcze trzyma poziom, jego jedynym problemem jest fakt, że poprzednim razem był znacznie lepszy, to z rysownikami jest o wiele gorzej. Frank daje radę i nie wiem, po co angażować kogo innego? Van Sciver się stara, to mu trzeba przyznać, może po prostu mi nie trafiają do gustu jego ilustracje. Jeszcze obleci. Natomiast prace pana Kordey'a  kładą ten album po całości. Taki potencjał....Superstrażnicy z Gladiatorem na czele to zajebiści kolesie i babki. Na kartach komiksu wyglądają jak niedorobione niedorozwoje. panu Kordey'owi kompletnie nie chciało się rysować, kreska jest byle jaka, schematyczna i do bólu uproszczona. Totalna porażka.
            Te zeszyty, które rysuje Frank polecam. Na resztę szkoda czasu. Album dobry, ale poprzednik za bardzo mnie nakręcił i rozczarowałem się.

15 komentarzy:

Folko pisze...

Hej, ja jak na razie utknąłem w połowie zeszytu. Nie wiem teraz z pamięci kto rysował dane plansze ale początkowe zobrazowanie czarnoskórej dziewczynki-motyla jest mega koszmarne. Jasnym punktem jest za to dla mnie zeszyt gdzie historia opowiedziana jest bez dialogów :) Ogółem na plus również grubość komiksu - robi wrażenie.
Pozdro

Anonimowy pisze...

Też mi się wydaję, że jedynka była dużo lepsza. Inna sprawa to druk. Nie wiem, czy tylko ja byłem takim pechowcem, ale...Doszedłem do końca komiksu, a tam zonk. Plansze nie były poustawiane po kolei, lecz wymieszane! Miał ktoś podobną sytuację?

Maciejewsky pisze...

Wez pod uwage, ze w oryginale zeszyty z ''imperialnych'' stanowia czesc wiekszej calosci, stad rozny poziom. Ogolnie caly run Morrisona daje rade, tylko rysunki kaszaniarza Kordeya strasza. Sciver to drewniak, ale przy Kordeyu nic tylko go na rekach nosic.

Tomek pisze...

Nie, ja miałem wszystkie plansze w dobrej kolejności, miałeś pecha :) Kiedyś tak miałem z Cyganem. M, biorę to pod uwagę, i starałem się to potraktować bardziej całościowo, co do rysunków widzę, że podzielasz mój pogląd, ale inaczej nie da się na to spojrzeć.

amsterdream pisze...

Moje odczucia po lekturze były dokładnie takie same. Kordey to najgorszy rysownik jakiego widziałem w komiksach mainstreamowych, jeszcze dwa pierwsze zeszyty były w miarę, ale jego dwa kolejne (te w których pojawili się Imperialni) to jakieś nieporozumienie. btw. dlaczego pominąłeś Daredevila?

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Tomek pisze...

No aż miałem się pokusić o stwierdzenie, że samy bym to lepiej narysował, ale się bałem linczu;]
Hm...Daredevil będzie wkrótce, źle się zorganizowałem z panią w kiosku, i czekam teraz na przesyłkę, więc cierpliwości, o dziwo że ktoś zauważył hehe.

Maciej Pałka pisze...

Hehe, z Kordeyem to było inaczej. On wtedy ciągnął chyba 2 czy trzy serie na raz i napieprzał straszną ilość plansz miesięcznie. To się niestety odbiło na jakości. Wina była po stronie redaktorów gdyż po prostu zawalali gościa robotą gdy tylko trzeba było komuś ratować dupę. Kordey zrobił swoje (weź pociśnij 50-70 plansz w MIESIĄC!) a później gdy już nie był potrzebny to dostał kopa w dupę. Gdy ma czas to rysuje bardzo dobrze.

Tomek pisze...

No to mogli o tym dodać notatkę, inaczej mniej świadomi czytelnicy widzą tylko te koszmarne wytwory. I zrobienie 60 szkiców w miesiąc jest realne, jak się tym zawodowo zajmujesz.

Maciej Pałka pisze...

O, doczytałem że on robił wtedy nawet 4 serie jednocześnie. Tak więc 60 plansz w miesiącu się da (Kordey często robił też tusz!) ale wychodzi to tak jak w Imperialnych.

Polecam wywiad tukej:
http://goodcomics.comicbookresources.com/2006/07/27/comic-book-urban-legends-revealed-61/

Najlepsze jest to jak Kordey opowiada, że miał zrobić X-men numer 120 (w 10 dni!)a gdy skończył to okazało się, że kolesie od 119 jeszcze są ze swoim numerem w lesie więc poproszono go aby zrobił też 119. Szaleństwo!

Maciej Pałka pisze...

O, tutaj sobie zobacz:
http://www.comicartfans.com/searchresult.asp?PM=1&txtSearch=Igor+Kordey&Order=&PI=18
ponad 300 prac Kordeya. Plansze w cz-b. Nawet te najchujowsze wyglądają przynajmniej przyzwoicie. Widać tam, że ewidentna wtopa to też wina braku redaktora, inkera który by pomógł lub słabych kolorów. No szkoda, szkoda.

Tomek pisze...

Zgadza się, to nie same rysunki były do niczego, kolory to był ten sam poziom. Ogólnie wiadomo, są lepsze i gorsze dni, lepsi i gorsi rysownicy, ale taki tytuł jak Xmen, do tego scenariusz Morrisona, i wypuszczają to w takiej oprawie graficznej. No było, minęło i żyje się dalej, ale dzięki za dokształcenie.

Est pisze...

Podobnie było kiedyś w "X-Men: X-Coutioner's Song" jak dali jako rysownika Jae Lee. Wówczas ewidentnie dali słabego gościa od koloru, bo inne prace Jae Lee nie wyglądają już tak koszmarnie (zwłaszcza te, które powstały z udziałem Isanove'a).

Skarga pisze...

Właśnie skończyłem lekturę i postanowiłem sprawdzić czy nie znam się na sztuce, czy też inni również uważają prace Kordey'a za absurdalną pomyłkę i się nie pomyliłem...
W dodatku również mam pomieszane strony, choć ze względu na wszechobecny chaos i zdolności Novy wykraczające poza klasyczne pojęcie czasu... ciężko jest mieć tego pewność. W ostatnim zeszycie pojawia się plansza w niebieskiej tonacji, w której Xorn chwyta Novę i krzyczy: "Henry! Teraz!" na następnej stronie widać Logana na tle cienia okna i Novę mówiącą: "Logan. Rosomak, który porusza się jak człowiek... A może to człowiek złamany przez tortury(...)"
Bardzo proszę o potwierdzenie czy to prawidłowa kolejność.

Tomek pisze...

Ale Jae Lee na początku rysował koszmarnie, potem się niesamowicie wyrobił ;] Tak, ja mam taką samą kolejność.