piątek, 15 lutego 2013

#208 Wielka Kolekcja Komiksów Marvela 6


Amatorski kącik recenzenta
26.
Mroczna Phoenix.

Przyznaję, że zasiadałem do lektury z wielkim podekscytowaniem. Z młodości pamiętam tylko ostatni zeszyt z tego tomu, w którym Xmeni naparzają się z wojskami cesarzowej Lilandry. Co prawda ilustracje Johna Byrna nawet wtedy mnie nazbyt nie zachwycały, ale wiem że komiks wywarł na mnie mocne wrażenie, zatem z przyjemnością zagłębiłem się w świat stworzony przez Chrisa.
     Objętościowo komiks spory, sporo tekstu, czytałem go przynajmniej z godzinkę. W ciągu tej godzinki uświadomiłem sobie dobitnie, że nie jestem fanem klasyki. Znane i poważane nazwiska z branży nie powodują u mnie wypieków na twarzy samym tylko faktem, że są znane i poważane. Komiks się jak dla mnie zestarzał. Zarówno na płaszczyźnie fabularnej jak i ilustracyjnej. Po prostu. Mnóstwo tekstu, którym pcha się fabułę do przodu. Dużo tkliwych gadek, bo cały ten komiks tak naprawdę to wielka telenowela na cześć wielkiej miłości między Jean a Scottem. Chociaż w historii przemiany Jean Grey w Dark Phoenix tkwi naprawdę wielki potencjał i sam pomysł jest świetny, to sposób jego przedstawienia na kartach komiksu nie powala. Brak całkowicie dramatyzmu i przekonania bijącego od postaci, najważniejsze miejscami momenty fabuły są załatwione dwoma, trzema zdaniami umieszczonymi w magicznej żółtej ramce narracyjnej. Magiczna żółta ramka narracyjna w ogóle sporo rzeczy załatwia. Jest to w jakiś sposób rozwiązanie, ale należy je umiejętnie stosować, natomiast w Mrocznej Phoenix to rozwiązanie jest jak dla mnie nadużyte.
     John Byrne, chociaż jak wszystkim wiadomo jest jednym z tytanów komiksu, to jednak rysował w innej epoce i jego ilustracje może na tamte czasy były rewelacyjne, ale mnie kompletnie nie powalają. Są poprawne, nic ponad to. Dodatkowo wiem, że wtedy nie było komputerowej kolorystyki, dlatego nie mam zastrzeżeń do prac kolorysty, ale również patrząc na dzisiejsze komiksy i zestawiając je z dziełem panów [państwa] Sharen-Wein mogę powiedzieć tylko tyle, że wyglądają fatalnie. Oprawa graficzna nie robi żadnego wrażenia na odbiorcy.
    W krótkim podsumowaniu powiem tak: komiks dla miłośników klasyki, ciekawa i epicka, ale nie do końca zachwycająco napisana historia plus oprawa graficzna tylko dla fanów tamtej epoki. Komiks zdecydowanie nie przyciągnie świeżego narybku.
    I na koniec jedna rzecz. Strona wielkiej kolekcji ma bardzo irytujące działanie dla takich ludzi, jak ja, którzy nie siedzą na forach i nie przeszukują internetu, bo nie bardzo mają na to czas i chęć. Bo tom 6 mam w rękach, a gdzie madafaka jest jakiekolwiek info co będzie za 2 tygodnie? No drodzy wydawcy, żeby jedną okładkę naprzód wstawić to chyba nie jest to wydarzenie nieosiągalne? Znowu nie wiem, czego oczekiwać w kiosku.
   Acha, w UK zeszyt kosztuje 10 funtów. Mniej więcej 15 PLN droższy, przy mniej więcej 5xkrotnie wyższych zarobkach. U nas na tom szary zjadacz chleba musi pracować ze 4 godziny, u nich niecałą godzinę. Smuteczek jest. Zwłaszcza jak widze, że na razie mają jakby ciekawsze tytuły. Chyba że wy zarabiacie na to w godzinę.  Pzdr. 

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Co za herezje.

W #7 będzie Hulk Silent Scream.

Tomek pisze...

Na szczęście dziś już się nie pali na stosie ;] dzięki za info.

Anonimowy pisze...

chciałbym zauważyć że 10 funtów to około 48zł na dzień dzisiejszy,a nie 15 zł 1GBP=4,8zł
a co do ceny zawsze znajdzie się jakiś skąpiec który będzie narzekał, bo najlepiej jak by za darmo dawali,
a warto zauważyć że komisy z wydawnictwa mucha komiks są co najmniej 2 razy droższe przy podobnej objętości i jakości wydania

Tomek pisze...

A gdzie ja napisałem, że 10 funtów to 15 PLN? napisałem że O 15 pln mniej więcej komiks droższy :) Ja nie narzekam na cenę komiksu, bo uważam że jest rozsądna, zaznaczyłem tylko jak ta rozsądna cena ma się do rozsądnych zarobków. Owszem, są razy droższe, a co za tym idzie rozbieżność między zarobkami a cenami komiksów Muchy są jeszcze bardziej absurdalne, co i tak nie zmienia faktu, że jak ktoś chce, to kupi, jak np. robię to ja.

Tomek pisze...

Z tym, że takich chcących mogłoby być więcej, gdyby ta rozbieżność była przynajmniej zbliżona do tej, jaka jest w UK. To tyle.

Anonimowy pisze...

Aha************

Nie piszemu Acha.