czwartek, 7 lutego 2013

#206 Wielka kolekcja komiksów Marvela #5


Amatorski kącik recenzenta
25.
Narodziny Venoma.
      Venom. Najgroźniejszy, najbardziej bezwzględny i zdecydowanie jeden z najciekawszych przeciwników Spidermana, ale co ważniejsze także Petera Parkera. Ciekawa postać z dobrym motywem, dobrze wyglądająca, dysponującą mocą zbliżoną do pająka, i determinacją by go pokonać. Skąd się wziął Venom? Jak narodził się największy wróg Spidermana? O tym wszystkim przeczytamy w dość obszernym piątym zeszycie wielkiej kolekcji. Wszystkie powinny być równie obszerne. Poznamy także w skrócie przygody miłosne Petera i Felicii oraz Mary Jane. Fajnie napisany, bez nadmiernej ckliwości czyta się ten komiks w całości od pierwszej do ostatniej historii bardzo dobrze. Do tego dochodzi starcie z Pumą oraz powrót Hobgoblina. Słowem...tyle fajerwerków że każdy znajdzie coś dla siebie.
      Rysownicy również dają radę, chociaż rysunki są już stare i nie tak atrakcyjne. Oczywiście okładka autorstwa McFarlane’ to tylko taki zabieg marketingowy, gość występuje tylko w ostatnim zeszycie, który mam wrażenie jest jakiś źle przetworzony, kreska jest trochę...niewyraźna? W każdym razie, dużo dobrego w tym komiksie jest i bawiłem się przednio, oczami wyobraźni wracając do czasów podstawówki, bo to komiks dokładnie z tamtej, czasami chyba piękniejszej epoki. Wart swojej ceny, polecam.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zupełnie inne odczucia pomimo że również wychowywałem się w erze komiksów z pod szyldu TM-Semic. Jak dla mnie najsłabsza pozycja z dotychczas wydanych w serii. Rażąca niespójność i chaos wynikający z poskładania tego albumu z kilku różnych wydawnictw z różnych okresów, autorstwa bardzo odbiegających od siebie stylem rysowników. Na plus zaliczę tylko fakt że początkowe 4 albumy nie były wydane w Polsce no i fakt że ten tom jest wyraźnie grubszy niż pozostałe wydane przez Hachette.

Tomek pisze...

Mnie akurat odmienność rysowników właśnie nawet się podoba, a chaos owszem, jest, ale do przełknięcia. To najlepszy przykład na to, jak różne są gusta, hehe.