Tak sobie przypomniałem, że miałem jeszcze jednego Hero prawie na ukończeniu, więc dopiero dziś zamykam cykl. Postać może mniej znana, ale na pewno każdy miłośnik komiksów z trykotami o niej słyszał, ach ten pierwszy numer Wild C.A.T.S.... jak zobaczyłem go w kiosku to była istna ekstaza.Zdecydowanie jak się trochę odrobię wrócę do superherosów, ich rysowanie to sama radocha. No i oczywiście życzę wszystkim udanej zabawy za tydzień na festiwalu, prawdopodobnie się tam pojawię, więc jak tylko paparazzi oraz wierni fani mnie nie stratują, to przedstawię swoje krótkie wrażenia. Pzdr..
6 komentarzy:
rysunek jest ok, tylko że Spartan chyba nie walił z oczu tylko z rączek. Ale mogę się mylić, bo oprócz całej serii wydanej w Polsce, nie śledziłem losów Wild C.A.T.S.ów :)
Jak jesteś w posiadaniu całej serii wydanej w Polsce to prześledź ją raz jeszcze ;]
Panowie, nieważne z rąk czy z oczu, przecież cały ten Wild C.A.T.S. to i tak promienie z d...;) Do X-Menów nie miały startu.
Przejrzałem dwukrotnie wydania polskie. Chyba jestem w posiadaniu Wild D.O.G.S bo w moich sześciu komiksach Spartan strzela promieniami wyłącznie z rąk ;-)
2:1, w takim razie musiała zawieść mnie pamięć, ale mam nadzieję że mnie z tego powodu nie zdekapitujecie ;] Mariusz, dla mnie ważna jest tyko kreska Jima.
Nie no bez przesady. :) Nie jest to jakiś tam przesadny błąd, za który rozwrzeszczany tłum zaciągnąłby cię na gilotynę...najwyżej przy okazji zatnie się ciebie papierem.
Co do Jima...pamiętam jak kiedyś zrobiłem sobie encyklopedię anatomiczną a'la Jim Lee. Oddzielnie nogi, ręce, tułowia. Jak tylko jakiś komiks Jima się ukazywał, przerysowywałem wszystkie anatomiczne kwiatki Nie na wiele się to zdało, ale jako ćwiczenie, samo w sobie było ok. :D
Prześlij komentarz