piątek, 14 lutego 2014

#303 WKKM32: Avengers Ucieczka


     59. Amatorski kącik recenzenta


     Bendis [ poobnie jak G. Johns od konkurencji ] należy do uznawanych aktualnie za topowych, a do mnie kompletnie nie przemawiających scenarzystów. Nie wiem, od czego to zależy, przecież nie szukam w komiksach wyższych wartości, ambitnych tekstów, ani prawd objawionych. Komiks Bendisa błyszczy tylko kilkoma fajnymi tekstami, niczym więcej.
     O co biega? Nie do końca mogę powiedzieć, jako że komiks kończy się zanim dowiadujemy się, jaką dla nas scenarzysta zaplanował intrygę. Może ten fakt też działa ujemnie, w zasadzie nie powinno się oceniać komiksu przed poznaniem całości, ale taki komiks biorę do ręki i taki czytam. A dowiemy się tyle, że superprzestępcy [ poza Carnage,m, którego najciekawsza postać supebohaterska tego komiksu, czyli Sentry roznosi bez mrugnięcia, co jest  fajowskie ci superprzestępcy to jakieś w przeważającej części płotki ] za pomocą Elektro uciekają z paki, a najpopularniejsi herosi Marvela[ Ci, którzy dorobili się własnych ekranizacji] zbijają się w kupę i powstaje nowe Avengers. Wow, ale to było zachwycające.
      A co z Cage,m i Spiderwoman zapytacie? Już spieszę wyjaśnić moją teorię. Cage ze swoim aktualnym wizerunkiem to nie jest superbohater. To czarnoskóry twardziel o ciętym dowcipie, którego autorzy dorzucili żeby nie było zarzutów dyskryminacji, no przecież jakiś Afroamerykanin być musi w amerykańskiej supergrupie. Co do babki sprawa jest jeszcze prostsza i nie wymagażadnych teorii. 
     Z Finchem nie jest lepiej. Rewelacyjne ilustracje, zwłaszcza w większym formacie wypadają z pamięci po zetknięciu się z topornymi scenami zwykłych rozmów. Finch świetnie sobie radzi w konwencji superhero, kostiumach, walce, ale sceny statyczne, a zwłaszcza twarze wychodzą mu po prostu lipnie. Te wiecznie smutne oczy Kapitana i Tony’ego odpychają już po kilku kadrach.
     Nie wiem, czy to ze mną coś jest nie tak, czy tez ten komiks nie jest taki, jaki być powinien. Sprawdźcie sami.


Brak komentarzy: