niedziela, 28 lipca 2013

#255 Trzy razy "S"

W zeszłym miesiącu mogliście obejrzeć kilka moich prac na Paradoksie. Ostatnią wykonałem w kooperacji z Maćkiem Pałką, tzn ja zrobiłem szkic ,a on resztę. Muszę przyznać, że podoba mi się ten obrazek, sam nie nałozyłbym tuszu w taki sposób, nadawałby się na okładkę. Ale to tylko moje zdanie, mogę się oczywiście mylić. pzdr.



piątek, 26 lipca 2013

#254 Szukam kolorysty

Witam. Jak w tytule. Jeśli jest tu ktoś, kto chciałby się trenować w kolorowaniu, a nie ma czasem weny, albo nie wie, co chciałby kolorować to zapraszam. Dużo rysuję, ale nie lubię kolorowania i nie mam na to czasu.W związku z tym byłbym stałym źródłem różnorodnych prac. Dlatego dzisiaj taka czarno biała praca na zachętę, zapraszam.

poniedziałek, 22 lipca 2013

piątek, 19 lipca 2013

#252 WKKM: Tajna Wojna

     Zastanawiam się od czego by tu zacząć, już wiem, od ostrzeżenia. Nie czytajcie tego tekstu, jeśli jeszcze nie czytaliście komiksu. Będzie dużo spojlerów, zatem jedziemy.
     Z różnych not i tekstów pojawiających się tu i ówdzie można wywnioskować, że M. Bendis to wielkie guru pisania scenariuszy, a rzeczy wychodzące spod jego ręki to czytadła na najwyższym poziomie. Nie odniosłem takiego wrażenia ani czytając przygody Avengersów wydane przez Muchę, ani po zapoznaniu się z 17 tomem wielkiej kolekcji, bo na szczęście nie kupiłem TW z tegoż wydawnictwa. Może jest ze mną coś nie tak, ale rzeczy wymyślone przez tego pana kompletnie do mnie nie przemawiają. W Tajnej Wojnie  supertajny, ale wszystkim znany Nick Fury wyrusza na małą wojenkę, w której pomagają mu najbardziej popularni [ i najbardziej kasowi] koledzy z Marvela, którzy rozwalają panią premier Latverii [ kocham te pseudopostradzieckie pomysły mające pokazać wyższość wspaniałej Ameryki nad innymi nacjami, trochę ciężko osadzić akcję w Rumunii, Słowacji, Bułgarii czy innej Wschodniej Polsce, bo ktoś mógłby się obrazić niekompetencją autorów], a potem mają wyczyszczone mózgi i o niczym nie pamiętają. Przypominają sobie w trakcie starcia z technozłoczyńcami, w którym nie za bardzo wiem  o co chodzi, a w całej intrydze z choinki urywa się nowa superagenta z mocami, która jest prawą ręką Nicka Fury'ego. Jedyne uwznioślające przesłanie o wyższości walki z terroryzmem nad ... no właśnie, nad czym? Ten komiks nie ma żadnego przesłania, a historyjka to tylko historyjka, sprytnie napisana, z niezłymi dialogami, ale nie różniąca się niczym od innych. Na mnie nie robi najmniejszego wrażenia. Może u nas za mało terrorystów i mamy inne problemy na głowie. Jak do tej pory historie panów DeMatteisa, Ditko czy Bruebakera wypadają o niebo lepiej.
     Inna sprawa to ilustracje. Gabriel Dell Otto ma styl, i potrafi wykonać piękne ilustracje. Pomimo tego nie jestem miłośnikiem malowanych komiksów, to po pierwsze. Po drugie Dell Otto używa bardzo mocnych, momentami rażących barw, a do tego sporo bieli, która pojawia się na wielu elementach, przez co wszystko, zarówno postaci, jak i scenografia zdają się dziwnie świecić. Jeśli idzie o robienie okładek i innych bajerów, jestem na tak. W komiksie taki rodzaj ilustracji nie do końca się sprawdza, mam wrażenie przesycenia już po kilkunastu stronach.
      Ciekawe dodatki protokołów i kartotek postaci [ ach, się młodość przypomina ] pompują nieco objetość komiksu, ostatecznie dając nam przyzwoitą objętościowo lekturę, przez którą szybko się przemyka, zawieszając oko na ilustracjach, a na drugi dzień zapominając o co biegało w tej historii.



niedziela, 14 lipca 2013

#251 Tequila 2

  No dobra, długo nie kazałem wam czekać. Tym razem przyłożyłem się nieco bardziej. A ponieważ chwilowo mam dostęp do normalnego neta i odkryłem, że na youtubie są całe płyty, a nie tylko pojedyncze kawałki [wow, czysty raj] , to przy okazji będę wam podsuwał kawałki, jakich słuchałem w trakcie robienia pracki, tak więc klikajcie Tu i Tu, miazga co ci goście odstawiają.

piątek, 12 lipca 2013

#250 WKKM: New X-men: Z jak zagłada

        39. Amatorski kącik recenzenta


         Pierwszy raz zetknąłem się z ilustracjami Franka  Quitely'ego [Jedno z niewielu nazwisk, których nie potrafię zapamiętać]  w zeszytach DK, które przedstawiały dokładnie tą samą historię. Na pozór nie powinny mi się one podobać, daleko im do fotorealizmu, jaki prezentują co poniektórzy rysownicy, a który kocham najbardziej. A jednak, wbrew logice te dziwne, powykrzywiane nieco i zdeformowane postaci przypadły mi do gustu. Frank ma swój ewoidentnie rozpoznawalny styl, który nie kazdemu musi się podobać, ale na pewno nie można zarzucić mu sztampowości. W połączeniu z naprawdę dobrze wykonaną robotą przez kolorystę szata graficzna pierwszych trzech numerów New X-Men prezentuje się bardzo dobrze.
         Grant Morrison wiedział od początku, że chce  przebudować  skostniały  światek Profesora X i jego pupilków. Podpierając się nieco teorią o wymieraniu gatunków słabiej przystosowanych na rzecz tych przystosowanych lepiej stworzył naprawdę ciekawą, spójną i wciągającą historię. W końcu czyż mutanci nie są rasą znajdującą się o jeden szczebel drabiny ewolucyjnej wyżej? Główny antagonista całej opowieści, bliźniacza siostra Charlsa to pomysł genialny. Cyclops również przestał być ulizanym plastusiem i nareszcie można w nim dostrzec przywódcę.
          Podsumowując, ilustracje i scenariusz świetne, poziom komiksu bardzo wysoki, pozycja nad którą nie można przejść obojętnie. Ale... po co było zmieniać rysownika i do czwartej części dawać kogoś innego? Duet Frank/Grant radził sobie doskonale.  Ilustracje panaVan Scivera nijak nie pasują do reszty komiksu, nie wspominając o tym że takie ilustracje nijak mi do niczego zasadniczo nie pasują. Nie podobają mi się, są ....przeciętne. No i dlaczego wątek został urwany w momencie, kiedy tak naprawdę dopiero się zaczynał? Czyżby dalsza część historii obejmowałą zbyt dużą ilość zeszytów?
         Niestety, zostajemy zostawieni sami sobie z wypiekami na twarzy po przeczytaniu ostatniej strony  zaledwie czterech zeszycików,  na tym sprawa musi się zakończyć.


wtorek, 9 lipca 2013

#249 Konkurs na krótką formę komiksową „Prawdy i mity o obrocie bezgotówkowym”

Macie scenariusz ale nie macie rysownika? Jeśli uważacie, że moje rysunki [zarówno cartoon ,jak i te realistyczne, które próbuję męczyć, aczkolwiek czasu tak mało że tylko debilny komiks w kartonowej stylistyce da się jeszcze zrobić, zresztą jak znam życie tylko taki ma jakieś szanse ] się nadają, niech pisze. Czekam do soboty. Sam nie mam weny na wymyślanie scenariusza do takiego tematu, ale chyba frekwencja nie jest zachwycająca jak do tej pory, skoro mailowo mnie molestują [ oczywiście bezosobowo] do wzięcia udziału. Tak więc młodzieży, spragniona sławy [starych i znanych nazwisk oczywiście się nie spodziewam, kto tam by ze mną chciał współpracować ;] atakować, więcej taka okazja może się nie powtórzyć.

niedziela, 7 lipca 2013

#248 Tequila

Projekt, o którym już pewne słyszeliście, a który chyba dość zaskakująco wdarł się do małego komiksowego światka za sprawą udanego zebrania sporych funduszy. Twórcom gratuluję i jestem ciekaw, jak Tequila będzie wyglądała w wersji albumowej, kreska Katarzyny Babis ma swój zdecydowany urok.. Poniżej moja graficzka, którą rysowałem ale która nie pojawiła się na profilu projektu z niewiadomych mi przyczyn. Ale to szczerze mówiąc lepiej, jest bardzo daleka od wizji, jaką miałem w trakcie tworzenia. Myśle, że w najbliższej przyszłości przysiądę nad tym jeszcze raz, w końcy rysowanie cycatych, seksownych babeczek to jest niezły sposób na spędzanie wolnego czasu....


czwartek, 4 lipca 2013

#247 Tomek na tropach Yeti


   38. Amatorski kącik recenzenta 

      Patrząc na to z perspektywy można by pomyśleć, że pan Alfred napisał powieść Tomek na Wojennej Ścieżce tylko na pół gwizdka, albo że pisał ją dla rozrywki, pracując w tym czasie w pocie czoła nad kolejną przygodą, Tomek na tropach Yeti, która jest w każdym calu fantastyczna.
     Na dzień dobry trafiamy w środek śnieżnej zamieci, w której samotny biały jeździec wymuszając posłuszeństwo na trzech tubylcach przemierza niedostępne, mroźne krainy Tybetu, by nie dotrzeć do celu mając go w zasięgu....
     Początkowa, wspaniała intrygująca akcja stanowi wstęp do książki, która cała naładowana jest fascynującymi opisami egzotycznych krajów, jakie stanowią dla nas Indie, Tybet i okoliczne regiony. Nasi dzielni podróżnicy w poszukiwaniu Smugi przemierzają kawał świata, obserwując ciekawe i jakże odmienne obyczaje lokalnych społeczności, przeżywają po raz kolejny fantastyczne przygody, a to wszystko wspaniale i barwnie opisuje niezawodny Alfred Szklarski.  Mamy więc pole popisu dla naszej wyobraźni, która bombardowana jest co i rusz ciekawostkami, które widuje się  tylko w filmach przyrodniczych lub podróżniczych. Czy ktoś z was wie, czy Autor  jeździł przed napisaniem tych książek i zbierał materiały źródłowe na miejscu? Bardzo ciekawi mnie ta kwestia.
     Nie będę zdradzał zawartości. Powiem jednak, że będziecie trzymani w napięciu prawie do samego końca, a samo zakończenie sprawi wam lekkiego psikusa. Przemierzycie również Indie z jednego końca na drugi, wylądujecie w pałacach  Maharadży, przekroczycie bramy buddyjskich klasztorów, pokonacie górskie kotliny i zapolujecie na Tygrysy.  Czego chcieć więcej?
     Zdecydowanie najciekawsza część jak do tej pory, chociaż Tomka w Krainie Kangurów darzę ogromnym sentymentem. Tomek na tropach Yeti to mocno rozbudowana, doskonale napisana i trzymająca w napięciu książka przygodowa dla każdego. Warto sięgnąć.