poniedziałek, 14 października 2013

#279 WKKM 23: Planeta Hulka



48. Amatorski kącik recenzenta


Hm…w zasadzie nie wiem, od czego zacząć. Hulka chyba prawie każdy lubi, ja na pewno. To jedna z najciekawszych postaci w marvelowskim uniwersum. O ile na ziemi należy do czołówki najpotężniejszych istot, o tyle kto wie, co może się czaić w kosmosie…
Z wstępniaka dowiadujemy się, że Iluminaci doszli do wniosku, że Bannera Nigdy [dokładnie takie zostało użyte sformułowanie] nie uda się uleczyć, dlatego trzeba go wysłać na rajską planetę, ale bez inteligentnego życia, żeby mógł sobie tam hasać po łąkach i lasach. Cóż, plan wziął w łeb i Hulk wylądował na planecie, na której został gladiatorem.
Pomysł co prawda może nie jakiś nadzwyczajny, ale zdecydowanie miał potencjał. Niestety, według mnie scenarzysta Greg Pak kompletnie go nie wykorzystał. Fabuła jest banalna, postaci tak czarno białe, że aż mi to przeszkadza, a nie należę do wysublimowanych odbiorców szukających w komiksach czegoś więcej. Cały komiks można opisać jednym zdaniem. Zły imperator wykorzystuje ludzi, którzy pod przywództwem niezwyciężonego Hulka decydują się na bunt. A ponieważ uciskany lud jest dobry, a imperator zły, więc domyślacie się wyniku tej bajki. No dobra, to były dwa zdania.
W sferze graficznej jest na szczęście znacznie lepiej. Ilustracje się nieźle, sceny walki i kreacje kosmitów wypadają dobrze. Bardzo fajnie wyglądają okładki autorstwa Ladronn’a.
Cóż, to dopiero tom pierwszy. Mam nadzieję, że w tomie drugim nastąpią jakieś zmiany, bo jeśli nie, to będzie to po prostu ładnie narysowana nijaka historia ze zmarnowanym wielkim potencjałem.

Brak komentarzy: