Nie przepadam za Iron Manem. Nie wiem dlaczego, po prostu
nigdy nie darzyłem tej postaci sympatią. Zwłaszcza od czasów, w których różni
rysownicy zaczęli wprowadzać coraz to nowe modele jego zbroi, do tego stopnia
że w końcu nie wiadomo, jak ta postać ma wyglądać. Ale uprzedzenia na bok, bo
oto odznaczona nagrodą Eisnera pozycja Iron Man:Pięć Koszmarów przed nami.
Pierwsze,
na co na pewno zwrócicie uwagę po otwarciu komiksu to szata graficzna. La Rocca
ma bardzo przejrzystą, bardzo precyzyjną kreskę. Jego kadry wyglądają tak,
jakby 90 % z nich zerżnął ze zdjęć, tudzież filmów lub innych materiałów źródłowych.
W scenie rozgrywania partyjki w szachy z Reedem Richardsem aż chce się
krzyknąć: Wow! Przecież to młody Brad Pitt, a nie mr. Fantastic! Kreska bardzo
przyjemna i na bardzo wysokim poziomie, rysownik gra zdecydowanie w pierwszej
lidze, jednak komiks nie wyglądałby nawet w połowie tak imponująco gdyby nie...
...Frank D'Armata. To ten człowiek buduje atmosferę, to ten
człowiek wprowadza klimat, to ten człowiek sprawia że postaci wyglądają prawie
jak żywe. Przeglądając ilustracje w tym komiksie po raz kolejny należy zdać
sobie sprawę z tego, że w dzisiejszym amerykańskim przemyśle komiksowym
koloryści [w niektórych przypadkach] zrównali się rangą z rysownikami, a nawet
ich przeskoczyli. Jedyną denerwującą rzeczą jest zbyt Duzy rozrzut kontrastów
na skórze postaci, bardzo często wyglądają, jakby były spalone na solarce na
brąz, albo podmalowane pastami ochronnymi. Poza tym, grafika na najwyższym
poziomie.
Nie będę się
rozwodził nad scenarem, bo tekst zrobiłby się nieco zbyt długi. Znowu są
terroryści, genialny przeciwnik i dylematy moralne, które pchają Tony’ego naprzód
pomimo przeciwności. Sposób napisania scenariusza jest ciekawy, motyw przewodni
w postaci pięciu koszmarów Iron Mana fajnie spaja całość, ale znowu ta walka z
terroryzmem...
Komiks zdecydowanie wart polecenia, serce boli tylko fakt,
że to kolejny dubel. Ciekawe, czy wydawnictwo odnotowało mniejszą sprzedaż i zastanowi się
poważnie nad tym doborem tytułów. Mam nadzieję.
3 komentarze:
Panie Tomaszu skoro dubel to po co wydawać kasę? Po to żeby na ryjkach superherosów umieszczonych na grzbietach komiksów mienił się kompletny uśmiech? Dla mnie to trochę próżność, ale cóż, osobiście wolałbym wydać te 4dychy na inne przyjemności. Ja kupuję WKKM tylko dla zawartości więc duble odpuszczam sobie z czystym sumieniem (co najwyżej przeglądam je w Empiku) i tak np mój Hulk ma pół facjaty bo Dark Phoenix mam z Tm-Semic i nie jest to jedyna pozycja której nie nabyłem z tego samego powodu.
Jeżeli zaś chodzi o listę tytułów to z grubsza jest ona wiadoma i będzie jeszcze kilka pozycji które w Polsce miały już swoją premierę.
V
Drogi V, a gdzie ja napisałem, że kupiłem ten komiks i że kupuję bezlitośnie całą kolekcję?:> Bezlitośnie zamierzam o całej pisać, ale kupować nie zamierzam powtórek, których i tak nikt nawet za pół ceny nie chce odkupić. Zrobiłem ten błąd na Marvelsach i wystarczy.
A to zwracam honor, uznałem że skoro zamieścił Pan okładkę z WKKM to recenzja dotyczy tego właśnie wydania, jeżeli tak nie jest to najmocniej przepraszam.
Prześlij komentarz