piątek, 19 lipca 2013

#252 WKKM: Tajna Wojna

     Zastanawiam się od czego by tu zacząć, już wiem, od ostrzeżenia. Nie czytajcie tego tekstu, jeśli jeszcze nie czytaliście komiksu. Będzie dużo spojlerów, zatem jedziemy.
     Z różnych not i tekstów pojawiających się tu i ówdzie można wywnioskować, że M. Bendis to wielkie guru pisania scenariuszy, a rzeczy wychodzące spod jego ręki to czytadła na najwyższym poziomie. Nie odniosłem takiego wrażenia ani czytając przygody Avengersów wydane przez Muchę, ani po zapoznaniu się z 17 tomem wielkiej kolekcji, bo na szczęście nie kupiłem TW z tegoż wydawnictwa. Może jest ze mną coś nie tak, ale rzeczy wymyślone przez tego pana kompletnie do mnie nie przemawiają. W Tajnej Wojnie  supertajny, ale wszystkim znany Nick Fury wyrusza na małą wojenkę, w której pomagają mu najbardziej popularni [ i najbardziej kasowi] koledzy z Marvela, którzy rozwalają panią premier Latverii [ kocham te pseudopostradzieckie pomysły mające pokazać wyższość wspaniałej Ameryki nad innymi nacjami, trochę ciężko osadzić akcję w Rumunii, Słowacji, Bułgarii czy innej Wschodniej Polsce, bo ktoś mógłby się obrazić niekompetencją autorów], a potem mają wyczyszczone mózgi i o niczym nie pamiętają. Przypominają sobie w trakcie starcia z technozłoczyńcami, w którym nie za bardzo wiem  o co chodzi, a w całej intrydze z choinki urywa się nowa superagenta z mocami, która jest prawą ręką Nicka Fury'ego. Jedyne uwznioślające przesłanie o wyższości walki z terroryzmem nad ... no właśnie, nad czym? Ten komiks nie ma żadnego przesłania, a historyjka to tylko historyjka, sprytnie napisana, z niezłymi dialogami, ale nie różniąca się niczym od innych. Na mnie nie robi najmniejszego wrażenia. Może u nas za mało terrorystów i mamy inne problemy na głowie. Jak do tej pory historie panów DeMatteisa, Ditko czy Bruebakera wypadają o niebo lepiej.
     Inna sprawa to ilustracje. Gabriel Dell Otto ma styl, i potrafi wykonać piękne ilustracje. Pomimo tego nie jestem miłośnikiem malowanych komiksów, to po pierwsze. Po drugie Dell Otto używa bardzo mocnych, momentami rażących barw, a do tego sporo bieli, która pojawia się na wielu elementach, przez co wszystko, zarówno postaci, jak i scenografia zdają się dziwnie świecić. Jeśli idzie o robienie okładek i innych bajerów, jestem na tak. W komiksie taki rodzaj ilustracji nie do końca się sprawdza, mam wrażenie przesycenia już po kilkunastu stronach.
      Ciekawe dodatki protokołów i kartotek postaci [ ach, się młodość przypomina ] pompują nieco objetość komiksu, ostatecznie dając nam przyzwoitą objętościowo lekturę, przez którą szybko się przemyka, zawieszając oko na ilustracjach, a na drugi dzień zapominając o co biegało w tej historii.



17 komentarzy:

Folko pisze...

Właśnie jestem w połowie komiksu. Z jednej strony bardzo mi się rysunki podobają, ale czasami nie do końca ogarniam co się dzieje na obrazkach. Zwłaszcza sceny walki są dla mnie jakoś takie mega chaotyczne. Trochę słabo wypada ta armia złoczyńców która jest mega nieprofesjonalna i nieskuteczna. Poza tym ciągle jęczy ze strachu przed super-bohaterami. W aktach Fury'ego napisane jest, że to praktycznie sami zabójcy a w walce jak widzę to głównie Spiderman dostaje baty. Jak przeczytam wystawię krótką ocenę :)

Anonimowy pisze...

A tak się cieszyłem że rezygnujesz z WKKM i nie będzie już Twoich recenzji, a tu masz ci klops! Kolejny brak konsekwencji, podobnie jak w Twoich codwutygodniowych wypocinach...

Tomek pisze...

Właśnie, jak na groźnych zbirów to trochę słabo wypadają, a Ty drogi anonimie przecież nie musisz tu wcale wchodzić i czytać moich wypocin, blogów ze świetnymi recenzjami Ci u nas dostatek, na pewno znajdziesz coś dla siebie. Ja nie piszę recenzji, tylko przedstawiam moje wrażenia z komiksu. Może mnie oświecisz i powiesz, co jest takiego niekonsekwentnego? Dobre rady są zawsze mile widziane.

Folko pisze...

Wczoraj skończyłem ... no i tak jakoś dziwnie to wszystko zostało rozwiązane. Historia powiedziałbym trochę jak na dzisiejsze czasy strasznie naiwna. SPOILER - grupka super-druper-bohaterów wyjechała nie ogarnięta jak dzieci na tajną akcję na prośbę mega-cwaniaka i szui :) Fury'ego, a później wymazano im pamięć żeby nie pamiętali swych strasznych czynów. Jedynie Wolverine zareagował jak trzeba robiąc mu (klonowi sic!) z dupy chrupy. No i ten motyw z nie-mutantem która jednym ruchem niszczy całe zagrożenie. No tak jakoś to wszystko pod koniec leży. No i ta scena jak grupa superbohaterów debatuje stojąc po kolana w wodzie nad akcjami Fury'ego. Komiks jedynie ratują dość fajne rysunki i styl. A sama historia zachwyciłaby mnie 20 lat temu :D

Anonimowy pisze...

Oczywiście czytam również recenzje na innych stronach, ale akurat te pisane są z takim nadęciem i wyższością jakby podpisywał się pod nimi co najmniej p. Grzegorz Rosiński (chyba Pan kojarzy?)a nie autor 4 "bestsellerowych" albumów które delikatnie rzecz biorąc zostały "rozjechane" przez portale tematyczne (bez bicia przyznam się że sam pracy domowej nie odrobiłem i z żadnym z nich się nie zapoznałem, ale przykładowe strony niestety nie zachęcają do tego, sorry). Krytykowanie rysowników, inkerów, kolorystów w skali całego albumu w kontekście gdy samemu tworzy się raptem pojedyncze raz lepsze, raz gorsze rysunki przedstawiające superherosów jest trochę nie na miejscu. Scenariusze - ok czasami nie są najwyższych lotów, a akurat ten w Secret War jest dość miałki i infantylny (szczególnie końcówka), ale jakoś nie kojarzę takiego który by się Panu podobał. A teraz Pańskie niekonsekwencje, jeszcze nie tak dawno można było kupić na allegro 15 pierwszych albumów WKKM wystawionych przez Pana, a tu nagle srrrruuu, w krótkim odstępie czasu (mogę się mylić bo akurat jestem na urlopie i czas mi troszkę inaczej płynie) recenzje dwóch ostatnich tomów...Zmiana planów? Za 530 zł to i tak nie była żadna okazja. Sprawa druga-lubi Pan artystów tworzących realistyczne ilustracje, ale ani Extremis, ani Marvels, ani Secret War się Panu nie podobały(pomijam fabułę), więc jak to jest? To może sprecyzujmy-lubi Pan realistyczne ilustracje ale nie te malowane, a może realistyczne, ale nie aż tak bardzo jak w Iron-manie, a może to ja jestem w błędzie i ilustracje w tych albumach były wręcz surrealistyczne i stąd Pańska krytyka? Największą niespodzianką dla mnie był jeden z najlepiej odebranych przez Pana albumów a mianowicie WKKM-owy potworek-dosłownie i w przenośni czyli "Narodziny Venoma",patchwork nie trzymający się kupy, ani fabularnie (fabuła?jaka fabuła),ani graficznie (od archaiczno-klasycznych rysunków Rona Frenza do karykaturalnych McFarlane'a), w sytuacji gdy inne, ciekawsze i spójniejsze tytuły pojechałeś Pan równo z glebą. Ostatnie Łowy Kravena lepsze w WKKM-ie? Może i tłumaczenie tak, ale jakość rysunków była jednak troszkę lepsza w zeszytach z Tm-Semic, prosiłbym to porównać. I już na koniec - generalnie jestem malkontentem i też lubię ponarzekać, ale akurat WKKM traktuję z dużym sentymentem. Z komiksami różnej maści mam do czynienia od prawie 27 lat, ale to właśnie do przygód marvelowskich superbohaterów ukazujących się swego czasu nakładem Tm-semic wracam najczęściej i wspominam najlepiej(pomimo świadomości iż nie była i nie jest to literatura najwyższych lotów) i stąd pewnie ta różnica w ocenie WKKM. Dla mnie jet to podróż sentymentalna do dawnych lat , a dla Pana, Panie Tomaszu? Chyba niekoniecznie. Ja wiele wybaczam albumom wydanym przez Hachette ciesząc się że w ogóle są a w Pana przypadku nadal twierdzę że nie są to dobrze ulokowane pieniądze, jeżeli jednak nadal będzie Pan kontynuował kolekcjonowanie WKKM to życzyłbym Panu samych dobrych historii i bardziej obiektywnych i mniej nadętych recenzji. Pozdrawiam
V

Tomek pisze...

Co do zarzutu, że sam nie umiem rysować,a krytykuję to jest on trochę nietrafiony. Komiksy czytam i odbieram jako czytelnik, a nie jako rysownik, bądź też autor.I jako czytelnik mówie, że jedne mi się nie podobają, a inne nie, nie piszę że jestem lepszy od tego, czy tamtego, ani że tu narysował źle, a tam dobrze, więc trochę dziwny przytyk. Każdy może powiedzieć, że coś mu się nie podoba, albo coś się podoba. Co do scenariuszy, proszę jeszcze raz przejrzeć teksty, znajdzie się przynajmniej kilka, które mi się spodobały., nic nie poradzę na to, że nie trafia do mnie naiwne amerykańskie podejście do rzeczywistości przebijające przez połowę tych historii. Extremis i Marvels podobały mi się niesamowicie, więc czyta pan bez zrozumienia tekstu. Proszę przeczytać teksty raz jeszcze i upewnić się, że mówi pan o moich.
Zacytuję z Extremis: "Jeśli o ilustracje chodzi, komiks jest po prostu piękny.", Marvels: "Sceneria oddana niezwykle klimatycznie, nie znalazłem nic, co można by uznać za minus strony graficznej. Zachwycające dzieło pod każdym względem." Tajna wojna podoba mi się również, ale tylko pod względem graficznym. To nie jest niekonsekwencja, nikt nie kupił kolekcji, więc tytuły które będą mnie interesować będę zbierał dalej, to tak nie można? Większość skrytykowanych przeze mnie pozycji to współczesne "arcydzieła". Są naiwne i dostają, nie mam nic do klasyki i sam 22 lata temu zaczynałem miłość do komiksów od superhero. Dlatego wyżej oceniam Venoma, niż beznadziejny Impas, wyżej oceniam OŁK, niż Upadek Avengers. Nie uważam, żeby moje recenzje były nadęte. Sam sentyment nie wystarczy, w kolekcji powiny znaleść się perły Marvela, a nie przeciętne historie. Płytkie i bez przekazu puste superhero historyjki będe krytykował bez pardonu. A kolekcję kupuję dla oprawy graficznej, i wbrew temu co pan jakimś cudem wyczytał, większa część pozycji całkowicie mnie zadowala. Pozdrawiam.

Tomek pisze...

I jeszcze jedno, jeśli liczył pan na taką okazję, że wystawię kolekcję za pół ceny, to proszę wybaczyć za rozczarowanie.Jak mam komuś za pół darmo oddać te komiksy, to równie dobrze mogą stać u mnie na półce. Z nieba mi one nie spadły.

Tomek pisze...

Ps: Jak widać, czytelnik Folko zgadza się z moim wrażeniem na temat komiksu dość dokładnie.

Folko pisze...

Jeżeli mogę wtrącić :) to mam wrażenie że Pan Anonimowy strasznie się napiął :) Już jako 9-cio latek biegałem podjarany do kiosku Ruchu z 10.000 zł w garści hehehe A jak wyszedł Mega Marvel to miałem mega podjarę. Swoją drogą zaczytywałem się również Thorgalami, Kajkami, Asterixami, a nawet przygodami Domana :D TM-Semic miał jednak tą przewagę że w zabawkowych sklepach można było kupić Spidera i spółkę i radośnie brylować na dzielni !! hehehe No ale to nie znaczy że teraz jako 30 latek patrzę na świat trochę inaczej niż jako 10-cio latek. Sentyment jest fajny, ale również mam czasami mieszane wrażenia że prezentowana kolekcje to najlepsze historie z najlepszych. Wiadomo że Amerykanie są dziwni i jarają się często najprostszymi oklepanymi tematami. Ale zauważmy że kolekcja WKKM ma 60 numerów, muszą być pozycje lepsze i gorsze, nie ma na to rady. Ale ja sie na przykład cieszę że w końcu mogę na spokojnie dostać w kiosku historie do których normalnie był ograniczony dostęp - HULK, THOR, KAPITAN AMERYKA, IRON MAN, fajnie że jest możliwość zapoznania się z taką różnorodnością bohaterów. No i seria jest na serio ładnie wydana. Po co te elaboraty? Tomek pisze co uważa, bo to jest JEGO blog :) Dla przykładu ostatni numer WKKM jest dla mnie mega brzydaśny, a Tomkowi się podoba kreska. Ale to nie znaczy że będę go napieprzał młotkiem?!?!?!
Szanuję go również za to, że narysował kilka komiksów ponieważ jest to bardzo ciężka żmudna praca. Kto nic nie robi ten się nie rozwija. Może za 10 lat Tomek wyda taki komiks że Pan Anoniwomy kupi sobie specjalne wydanie kolecjonerskie? Sam mam w dorobku jeden komiks z wesołą twórczością o bardzo luźnej tematyce, i pracowałem nad nim około 4 miesięcy. A to wcale nie jest historia najwyższych lotów z super dopieszczonymi rysunkami. Jak to mówią ŻYJ I DAJ ŻYĆ INNYM. Anonimowy, wrzuć na luz i się tak nie spinaj. Trochę mam wrażenie trollujesz i hejtujesz (jak to mówią na forach)... Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Heh, no tak i wyrosłem na zagorzałego hejtera i trolla/trollera/trollejbusa? (nie ogarniam współczesnej gwary), dobre:-) Ogólnie chodzi mi o to że nie trafia do mnie retoryka Pana Tomasza, a mimo to co dwa tygodnie sprawdzam nową recenzję(zboczenie jakieś) i czytam sobie jak bardzo różnimy się w swoich ocenach:-) Pierwsze recenzje czytałem nie wiedząc że jest autorem komiksów i odniosłem wrażenie że trochę się wymądrza, później zauważyłem Kamień Przeznaczenia i fakty te ułożyły mi się w jedną całość. Jeżeli chodzi o kwestię sprzedaży Pańskiej kolekcji WKKM to bardziej chodziło mi o to że zaproponowana cena była zbyt wysoka. Wiadomo, nikt nie chce sprzedawać za bezcen, ja sam chętnie pozbyłbym się części z ponad 800 komiksów, ale sprzedawanie ich po 5 czy 10 zł po prostu mi się nie opłaca,z tym że ja się nie oszukuję i nigdzie ich nie wystawiam. To niestety nie USA gdzie archiwalne numery komiksów chodzą po kilka tysięcy zielonych,a w Polsce za pierwszy już ponad 20-letni numer Spidka można dostać 5-10 zł a za całą wydaną u nas kolekcję z 500-600 zł, tak więc tu apelowałbym o więcej realizmu (i nie chcę być złym prorokiem ale te 5 koszmarów za 45 zł też raczej nie pójdzie). Jeżeli chodzi o fabułę to tak wygląda prawdopodobniej większość pozycji marvela i trudno tu szukać mocno wydumanych historyjek bo społeczeństwo amerykańskie jak wiadomo do najinteligentniejszych nie należy i zbyt skomplikowanych historii mogłoby nie ogarnąć, jest popyt na błahe nawalanki to trzeba go zaspokoić i stąd w WKKM-ie mamy co mamy, ale ja i tak się cieszę że w ogóle mamy.
V
vel Naczelny Hejter Tomasza Kleszcza (żart)

Folko pisze...

Bądźmy realistami :) rynek komiksowy w Polsce to Czarny Ląd. Amerykanie mają te tematy co jak co opanowane do perfekcji. Tam to jest potężna machina gdzie szerokie grono rzemieślników regularnie zalewaja rynek masowo tytułami z legionem super-chłoptasiów w rajtkach. Wystarczy spojrzeć ile setek bohaterów wyprodukowała ta maszyna ?! człowiek-odkurzacz, człowiek-długopis, człowiek-mrówka, człowiek-bąk. Wrzucić takiego w konfrontację ze Spidermanem i mamy kilka tomów :D Wśród tego gąszczu są perełki i sądzę że te najciekawsze WKKM nam je dostarcza na dłoni. Japończycy też wymiatają pod tym kątem. Pierdyliard mang o tak kretyńskich założeniach że aż fajnie się to wszystko czyta hehehehe. Osobiście jestem fanem Usagiego i bardzo miło oglądam autograf Stana Sakaii w Albumie z grafikami o króliku samuraju. Jakiś czas temu odwiedzając Francję wbiłem się do ichniego Empiku, sekcja komiksów zrobiła mi wodę z mózgu. Kilkanaście regałów i stołów zapakowanych po sufit seriami komiksowymi. I masa zajebiście rysowanych perełek. Nie od dziś wiadomo że Francuzi to mocarze w rysowaniu i fabule i to tam po prostu czuć. Fajnie też wyląda rzesza francuskich geeków wertujących komiksy :) jednego zagadałem o pomoc to mi pokazał kilkanaście komiksów od ręki na widok których mój portfel zaczął jęczęć z bólu bo mógłbym tam zostawić kilka stówek lekką ręką. I tu wchodzi Tomek, odważnie uważam wrzucając na nasz trudny rynek komiks Kamień Przeznaczenia. I za to należy mu się szacun. Nie ma co drwić, należy wspierać! Jak nie portfelem, to dobrym słowem. Osobiście nie trafiłem na komiks na półce, ale nie powiem ale coraz bardziej jestem zainteresowany w jego zdobyciu.
Już niebawem kolejny numer WKKM, wiecie może czego się możemy spodziewać ?

Tomek pisze...

Od tego trzeba zacząć, jak Folko zauważył, to jest Mój blog, dlatego mogę na nim pisać, że komiks mi się nie podoba. Nikogo nie obrażam, nawet się nie czepiam, piszę że mi się nie podoba, i to wszystko. Też nieco dojrzałem i dlatego może więcej wymagam, mi nie chodzi o wydumane czy natchnione historie, mogą być o wybuchach, cyckach, a potem znowu wybuchach, byle były przekonujące. Jak wcześniej pisałem, nie odnoszę wrażenia żebym się wymądrzał. Nigdzie nie piszę, że umiem lepiej. Ale jako czytelnik mam prawo powiedzieć, nie, można było dobrać lepszy komiks. Hm... nie sądziłem też, że próba sprzeda ży to oszukiwanie się. Dałem cenę niższą niż u wydawcy, i tyle. Nie nastawiałem się że się uda, czy się nie uda, taka była moja decyzja i nijak nie kumam, w czym problem. Że pięć koszmarów raczej nie pójdzie też wiem, ale jak nie spróbuję, to się nie przekonam, prawda? Większość tak wygląda, i spoko, ale 60 wybitnych się znajdzie, i takie powinny być w kolekcji, prawda? Natomiast m.in Bendis jest uważany za wyższą ligę, ja tego nie dostrzegam i piszę to, co czuję po lekturze. Ja się również cieszę w większości przypadków, mam nadzieję że dalej będzie lepiej, mocno na to liczę.

Tomek pisze...

Folko, z Kamieniem odważnie wszedłem, ale nierozsądnie, człowiek jest czasem zbyt niecieprliwy. Co nie mienia faktu, że gorsze rzeczy też czasem ujrzą światło dzienne. Nie ma to jednak wpływu na mój odbiór komiksów, to są dwie różne rzeczy. Nie uważam się ani za recenzenta, ani za dobrego rysowanika i często to powtarzam. A można się spodziewać 5 Koszmarów, czyli komiksu świetnego graficznie ,ale nie pamiętam jak fabularnie, muszę sobie przypomnieć :)

Folko pisze...

To nie dobrze, że nie uważasz się za dobrego rysownika. Nie osiągniesz w ten sposób sukcesu. Co innego skromność i wytrwała praca nad sobą, a co innego cwaniaczenie. Rysuj, twórz, działaj, nie poddawaj się. Wiele superprodukcji często zaczynało w niszy a później były maszynkami do robienia pieniędzy z milionami fanów. Najważniejsze to znaj swoją wartość i się rozwijaj. Słuchaj krytyki ale się nią nie zadręczaj. Jak Ty sobie wmówisz że jesteś słabym rysownikiem, wierz mi że nikt cię z tego kompleksu nie wyleczy. Kiedy następny rysunek pojawi się na blogu? Grunt to się nie poddawać i rysować dalej :)

Folko pisze...

A propos, zapraszam na bloga którego tworzymy razem z kumplem. Głównie tematyka koncertowo-metalowa ale również chcemy wprowadzać tematy z różnych dziedzin i tego co nas kręci.
http://yarot.info/
Tam działam pod ksywą Zbych :)

Anonimowy pisze...

Panie Tomaszu zgadza się, jest to Pański blog, na którym może Pan zamieszczać wszystko co się Panu podoba, ale skoro Panu coś się nie podoba, to mnie może się nie podobać, że się Panu nie podoba:-) A jeżeli dał Pan możliwość umieszczania postów pod tekstami, stąd też z tego skrzętnie korzystam i trochę krytykuję. Można to zrobić tak jak ja, trochę ironicznie i w miarę wstrzemięźliwie,lub tak jak kolega pod recką Punishera...A co do rysowania to oczywiście podzielam zdanie kolegi Folko, że tylko doskonalenie swojego warsztatu i wyciąganie wniosków z błędów i niepowodzeń kreuje najlepszych.
V

Tomek pisze...

Wszystko się zgadza. Proszę tylko nie pisać, że moje recenzje są nadęte, i że nie podobają mi się takie komiksy jak Extremis i Marvels, to wszyscy będziemy zadowoleni :) tak więc zapraszam na kolejną odsłonę, 5 Koszmarów to kolejny już komiks, który w większości mi się podoba ;] pzdr