Amatorski kącik recenzenta
24.
Na komiks
Millera i Claremonta nie oczekiwałem ze zbyt namiętnie. Okładka i wiek komiksu
były tego wystarczającym powodem, szału graficznego nie było się co spodziewać.
Nie jest to bynajmniej zarzut, że Frank źle rysuje, po prostu wtedy taki był
trend, a jego styl się jeszcze nie wyklarował. Niestety, przeczucie się
sprawdziło i nie zostałem a najmniejszym stopniu pozytywnie zaskoczony.
Pomijając nawet trend, modę i aktualny styl, mam wrażenie, że pracując nad tym
komiksem miler nie wysilał się zbytnio nad ilustracjami, w związku z czym
wyglądają one mizernie. O kolorach nie będę mówił, bo jakie wtedy były też
wiadomo. W związku z czym pozostaje fabuła, która ukształtowała na następne
dekady jedną z najbardziej popularnych postaci Marvela. Tu już jest znacznie
lepiej, pomimo wieku komiks czyta się nieźle, chociaż nieustająca narracja w
pierwszej osobie powoduje, że Loganowi daleko do mruka, na którego kreuje się
go w komiksach.
I to
wszystko, mnie nie zachwyca, złoty wiek pewnych komiksów minął i chociaż niektóre
tytuły zdecydowanie można uznać za klasykę, to wcale nie oznacza że tak klasyka
powala. Komiks tylko dla miłośników gatunku, młodsi odbiorcy w dobie atakującej
zewsząd hipergrafiki raczej nie znajdą w nim nic ciekawego. Nota w dzienniczku
minus dostateczna.
Na koniec wypada zapytać, co dalej? Na stronie żadnej informacji, brak nawet aktualnej okładki, w komiksie żadnej informacji...no poczekamy te dwa tygodnie i na pewno się dowiemy. Czołem.
2 komentarze:
W dalszej kolejności "Narodziny Venoma" i "Dark Phoenix Saga".
Dzięki, czyli w dalszym ciągu klasyka, no zobaczymy jak smakuje po latach ;]
Prześlij komentarz