Nie śledzę nowoczesnych trendów kinowych, a większość filmów na które się skuszę i wybulę kasę do kina, okazuje się gniotami dla półinteligentów z mega irytującymi uproszczeniami i szczęśliwymi zbiegami okoliczności, które działają na mnie jak płachta na byka. Niezniszczalni byli pewnym powrotem, w którym można było odczuć kwintesencję niegdysiejszego kina dla facetów. ALe wszystko kiedyś się kończy, 3 część byłą do bani, a 4 ma być bez Sly'a, więc cóż, szkoda zawracać sobie nią w ogóle głowę. Być może dlatego wolę wracać do klasyki, a pewne filmy miały na mnie taki wpływ, że do dziś uważam je za wybitne. Latka lecą....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz